piątek, 24 kwietnia 2009

kazimierz


bo ja nigdy nie lubiłam kazimierza. wydawalo mi sie, ze jest snobistycznie. i nadal tak uwazam, ale ma tez swoje dobre strony. np. wejscia do kamienic nieremontowanych odkad mieszkali tam Zydzi. takie ciemne, z czarnymi od brudu scianami, starozytnymi spisami lokatorow i lysymi zarowkami zwisajacymi z sufitow. staruszki w domofonoach nie mowia "prosze?", tylko "kto?!", a za krzaczorami wysokimi na 3 metry strasza zniszczone budynki starej zajezdni tramwajowej.
siedzielismy dzis w alchemii, saczac piwo i obserwujac jak przesuwaja sie cienie i ludzie po ulicy. jedyny minus: turysci.
sączę pysznego, schłodzonego Rieslinga. mam gesia skórke z zimna. trzeba poodkurzac, ktos przyjdzie mi pomóc?

Brak komentarzy: