niedziela, 29 września 2019

veni vidi, vici?

naukowy rynek pracy jest okrutny. trwa dlugo, nie wiesz na co sie szykujesz, nie wiesz dokladnie czego chce twoj przyszly pracodawca, nie wiesz, jakie masz szanse. 

wlasciwie pakujesz sie w samolot, walczysz z jetlagiem i brakiem pewnosci siebie spotegowanym do niemozliwosci, wyglaszasz seminarium, uczestniczysz w rozmowach z waznymi ludzmi i starasz sie byc bardzo mila. i zadawac duzo pytan, bo to pokazuje, ze jestes naprawde zainteresowana. 

ja pierdole. jasne, ze jestem zainteresowana. przebylam 10 000 km, zeby wyglosic ten wyklad i odpowiedziec na pare pytan. ale pozory musza byc zachowane z kazdej strony. 
na tyle, ze 10 dni pozniej nie mam pojecia czy mnie zatrudnia.

btw. totalny fail = pojsc do galleria borghese i dowiedziec sie po fakcie, ze przegapilo sie slynny punk widokowy, z ktorego podziwiac mozna cale stare miasto.











poniedziałek, 19 sierpnia 2019

wtorek, 14 maja 2019

call the doctor

nie przybywa mądrości wraz z tytułem. może tylko przybywa odpowiedzialności za to, co się mówi i pisze.

jak zwykle po dwóch miesiącach niespokojnego wyczekiwania okazało się, że mam co robić. wyszłam z czarnej dziury o własnych siłach i dzięki przeróżnym umiejętnościom i znajomościom nagromadzonym głównie w ciągu ostatnich 5 lat.

moja matka nie przestaje wypytywać mnie o długofalowe definicje i decyzje. im częściej to robi, tym bardziej mnie do tego zniechęca. nawet nie muszę specjalnie walczyć z tym, żeby jej neurozy nie udzieliły mi się.

j. będzie mieć dziecko. córkę o imieniu oliwia. czy będzie lepszym ojcem niż partnerem? cos poczulam, kiedy sie o tym dowiedzialam. nie wiem dokladnie co. moze zazdrosc o to, ze udalo mu sie dotrzec na jakis inny level zyciowy, do ktorego mi sporo brakuje.
w moim życiu nie ma miejsca nawet na psa, a co dopiero na dziecko.


zwiedzane: Olinda, Recife, Porto de Galinhas, Praia dos Carneiros, Brasilia
będzie zwiedzane: Brasilia, Lizbona i Boston
przeczytane: Kirke, Ofiara losu, Federico Fellini
będzie czytane: El Murmullo de las Abejas, El Juego del Angel 
obronione: doktorat





















środa, 30 stycznia 2019

noworocznie

w nowym roku. chociaz wcale nie czuje, ze dzieje sie cos nowego. raczej zamykam ostatni rozdzial bez pewnosci, co przyniesie kolejny.

jestem czlowiekiem bardzo niewielkiej wiary. w ludzi, w przyszlosc, w organizacje. to bardzo dziwne, kiedy jest sie z osoba, ktora ma zupelnie odwrotna wizje. cos o pozytywnych wibracjach, ktore przyciagaja pozytywne zdarzenia? moja odpowiedz to uniesiona brew i sceptyczny wyraz twarzy.

pod koniec roku wrocilam na chwile na terapie. duzo sie dzialo i nie potrafilam sobie tego poukladac. ponazywac pewnych rzeczy a moze zrozumiec? zaluje, ze musialam przerwac. najciekawsza czesc dotyczyla chyba mojego drzewa genealogicznego. mialam rozrysowac swoja rodzine i przez 2 tygodnie nosilam to drzewo w kieszeni jak jakis bardzo ciezki przedmiot. nasza przeszlosc trzyma nas czasem na dnie. a czasami pozwala nam lepiej zrozumiec, ze wcale nie musi sie powtorzyc.

Ponizej szybki recap z ostatnich miesiecy w formie fotostory: