wtorek, 29 grudnia 2009

wielka czarna kobieta


żeby uniknąć rok rocznych notek urodzinowych, w tym roku zapodaję notkę przedurodzinową i być może pourodzinową. ostatnie słowa pisane w 22 zimie życia. nic nie poradzę, że się roztkliwiam nad sobą przy takich okazjach.

doszło do tego, że idziemy z Łukaszem na przebieranego sylwestra. z obcymi ludźmi. przebierany sylwester z obcymi mi ludźmi. moje miernej jakości social skills będą funkcjonować na pełnych obrotach, kiedy wdawać się będę w miernej jakości konwersacje przebrana za germańską boginię Hel. bo motyw tej całej przebieranki to....religia. całkiem oryginalnie jak na religioznawców - jak stwierdziła Kaśka. z tej okazji będę się bawić w konstruowanie pseudo wikińskiego naszyjnika i malowanie ledwo widocznych paznokci na czerń.

wedle tego, co prawi Encyklopedia religii PWN:

Hel, mit. germ. bogini śmierci i podziemnego świata, córka Lokiego; była matką zmarłych, a także boginią miłości i przewodniczką w Nocy Walpurgi; jej podziemną siedzibę otaczała rzeka, mostu do niej wiodącego strzegła olbrzymka Modgud, a wejścia do siedziby pies Garm; przedstawiana jako wielka czarna kobieta; jej rośliną był rozmaryn.

środa, 23 grudnia 2009

smutno

kiedy uczysz się jazdy na rowerze i spadasz nie jest to nawet w polowie tak okropne jak kiedy wsiadasz na rower po dwóch latach przerwy i spadasz uprzednio zdobywszy wszystkie tytuły swiata i spadasz na najprostszej z prostych.

piątek, 18 grudnia 2009

querido papa noel...




skąd wiadomo, że nadeszła zima stulecia?
1. w parku krakowskim jest jasno nawet w nocy i prawie ładno i prawie niestraszno
2.nieważne czy mamy do przejścia 100 metrów czy 2 kilometry, bo płyny ustrojowe zamarzają od razu tak czy siak
3.15 minut zajmuje twarzy rozmrożenie do wcześniejszego stanu
4.herbata staje się nie do zniesienia, jeśli nie ma w niej cytryny.

szanowny św. mikołaju, gwiazdorze, gwiazdko, aniołku, dziadku mrozie, kochani mędrcy ze wschodu,
w tym roku chcę znaleźć pod choinką sforę psów zaprzęgowych (syberian husky lub alaskan malamut - w dowolnych kolorach) i stylowe saneczki jednoosobowe. jeśli na rynku występuje deficyt psów zaprzęgowych, zadowolę się też reniferem. do tego moglibyście dorzucić komplet skórek z foki (sztucznych oczywiście, bo nie godzi się na foki polować), żeby mnie ogrzewały na tych saneczkach. aha, i krem tłusty bambino.
besos, Ula

widziałam 'windą na szafot'. w końcu.nadal soczyste.

poniedziałek, 14 grudnia 2009

egzotyczna rybka


widocznie to musiało się stać. przepełniła się czara goryczy a może po prostu nie wytrzymałam. moje usta wypuściły krótki komentarz wypowiedziany półgłosem o sile rażenia małej bomby atomowej. słowa czasem przypominają egzotyczne ryby - są jakby nie na miejscu, a jednocześnie nic innego nie miałoby sensu. znowu te cholerne oczekiwania. nieustanne robienie innym dobrze. rzygać się chce.

jem ostatnio dużo więcej. przypuszczam, że to przez ten chłód. morda mi się sama cieszy na widok śniegu. infantylnie i rzewnie, na modłę ścieżki do "Amelii"

czytam "buszującego w zbożu"

piątek, 11 grudnia 2009

wracam do świata


przez ostatnie dni przebywałam w szwedzkch sądach, więzieniach, piwnicach, domach letniskowych, lasach, łąkach, magazynach, aresztach i zakładach psychiatrycznych. doszło do tego, że zaczęłam się czuć wdzięczna losowi za to, że nikt nie próbował mnie zgwałcić, pobić, zamordować, ścigać. chcę sobie sprawic ogromny tatuaż ze smokiem na plecach, chcę być hakerem, chcę kolejny tom. a tu nic, koniec. dotarłam do kresu.i nie ma więcej.

eh, zepsuł mi sie humor na CAAAAŁY dzień.

poniedziałek, 7 grudnia 2009


no Mikołaj mnie w tym roku nie odwiedził, ale nie wpadam w panikę. dam szansę jeszcze Trzem Mędrcom ze Wschodu.

po niezwykle męczącym weekendzie, ustanowiłam dzisiaj sobie dodatkowy dzień wolny: luźny poniedziałek. i siedzę w tym zimnym i ciemnym pomieszczeniu. tylko mi oczy świecą od ekranu.

w łapy wpadła mi ulotka reklamująca ENH turnee. na początku stycznia w baranach będzie można zobaczyć m.in. tlen, plaże agnes, burrowing, las i inne filmowe dania polecane przez romana gutka.

na obiad pizza z cebulą. żegnajcie bakterie.

czwartek, 3 grudnia 2009

przed, po i w trakcie


czytam Bolaño i nie do końca jest to książka, której teraz potrzebuję, ale w planach była już od dawna, więc dzielnie znoszę przeciwności i czytam.

mam wrażenie, że mam gruźlicę. albo jakiś diabeł usiadł mi na piersi.

samotność to najsubtelniejsza odmiana szaleństwa. czy coś takiego. nie ja wymyśliłam.

na półpiętrze naszej kamienicy są balkony. dwa miesiące temu ktoś zawiesił na jednym z nich stary kożuch. za każdym razem, gdy wchodzę na górę mylę go z człowiekiem, który przechyla się przez barierkę i wymiotuje na podwórko.

gaba wpada na weekend. dobrze. goya, bronowice, schindler, shopping, mojitos, co grają w kinie?
song: the knife -