czwartek, 24 stycznia 2013

chcę nią być teraz


Każda cywilizacja ma własne mity. Ta też ma kilka. Od pucybuta do milionera, upadły bohater,który wraca na szczyt, przypadek jako ślepa siła, która pcha nas do przodu. Ja mam swój. Mitologia miejsca, gdzie jest pięknie, gdzie jestem szczęśliwa. Ono jest zawsze daleko ode mnie. Udanie się tam można zawsze logicznie wytłumaczyć: odbiło jej nagle, spakowała walizkę i pojechała. Kocham was, ale nie należę tutaj.

niedziela, 20 stycznia 2013

To nie koniec. Będę pamiętać o tym jeszcze bardzo długo i żadna sukienka w meksykańskie czaszki nie sprawi, że nagle wszystko będzie ok. Nie wiem dlaczego, ale złości mnie, kiedy ktoś patrzy na mnie i mówi: ale sobie z tym szybko poradziłaś.



"Do you want to know why you're single? You're single because you suck"  i inne perełki z elitedaily.com pomagają tylko na chwilę.


Co mogę robić? Mogę organizować przyjęcia. Mogę biec dalej, starać się poznawać nowych ludzi i żyć ciągle czymś nowym. Bo moja egzystencja to seria projektów ułożonych wzdłuż osi czasu w porządku chronologicznym.


Posiadanie bloga jest bardzo ekshibicjonistyczne, a zatem złe (?). Pojawia się pytanie: dlaczego uważam, że kogokolwiek  obchodzi moje sączenie smętów? Nikogo jednak nie zmuszam, żeby to czytał. Jest tyle innych stron, więc porzućcie nadzieję wy, którzy tu wchodzicie. Albo przestańcie wchodzić.


Mam teraz fantazję na kupno psa do kochania.









poniedziałek, 14 stycznia 2013

Kiedy dawniej wyobrażałam sobie swój pogrzeb, widziałam czarny kondukt żałobny wlekący się w deszczu i smętne zawodzący. W tle leciał marsz z tej sonaty Chopina, ewentualnie No Distance Left To Run albo Show Must Go On. Ludzie mdleli z żalu, dzieci krztusiły się od łez. Zmieniam zdanie. Żadnych takich. Kupka popiołu w srebrnej urnie (nie zabierać do domu, bo to niehigieniczne), bez płaczu, kilka optymistycznych piosenek i bardzo proszę nie organizować stypy. Po co? A na grobie nie chcę zdjęcia. Nawet czarno-białego. Epitafium też do chrzanu. Tylko, życzę sobie, żeby było miejsce na świeże kwiaty.


Przechodzę teraz przez fazę gniewu. Ostatnie wydarzenia uderzyły mnie w kilka miejsc jednocześnie, również w kieszeń. Może większość tego związku była wyobrażona i wirtualna, ale co jak co, uczucia były prawdziwe. Za lot do Monachium też nie zapłacłam pieprzonym simgaleonami, tylko złotówkami, które w znacznych ilościach poszły się jebać. Aż mam ochotę jechać do Brazylii i ostro mu wpierdolić. Ugh!

Nie nadaję się do życia, a zwłaszcza w tym klimacie.

Kiedy jestem w panice, albo bardzo cierpię, chodzę do kina, desperacko próbuję otaczać się ludźmi, żeby zapomnieć, że tak naprawdę jestem całkiem sama.

Ostatnio obejrzane: Bejbi Blues i Despues de Lucia. Pierwszy to kakofoniczny scrap-book, od którego nie oczekując zbyt wiele, można otrzymać wciągającą historię, której jeszcze w polskim kinie nie było. Nie uważam, żeby to był dobry film, ale w jakimś sensie pokazuje współczesne dzieciaki, z którymi miałam okazję się zetknąć. A o tym drugim nie słyszałam wcześniej nic. Bardzo poruszający, szkoda, że nie dostał nominacji do Oscara.

Dostałam paczkę z Meksyku. Czytam Viajes en la America ignota.- Jorge Ibargüengoitia. Ne ma jeszcze polskiego przekładu. Interesujące, ironiczne i obnażające jak niewiele wiem o Południowej Ameryce. Ale to nieważne. No matter what, jadę tam w tym roku. Nawet jeśli mam jechać na tę całą Copacabanę po to, żeby opłakiwać stracone złudzenia.





poniedziałek, 7 stycznia 2013

the distance makes the heart grow fonder

gdzie jest tu? tu jest znów tam gdzie wcześniej, ale nie ma już żadnego pięknego marzenia ani planu na potem. a zatem...jest tylko tu

kiedy jest teraz? dokładnie w tej sekundzie, gdzieś między 15.27 a 28. i nie ma żadnego gdzieś indziej, wiec nie ma żadnego potem.

powrót do tej samej beznadziei. czarnego mułu i szlamu. fuj.

czy gdybym była zrobiła coś inaczej, ten szalony plan mógłby być zrealizowany? a może mogłam tylko uniknąć rozczarowania, urywając wszystko ,kiedy jeszcze miałam szansę? nigdy się tego nie dowiem.

tak samo jak nie dowiem się nigdy czy ma ciepłe dłonie, miękkie włosy i szorstką twarz.

czy spotkam jeszcze kogoś kto będzie chciał robić dla mnie tak nieprawdopodobne rzeczy? albo w kim zadurzę się do tego stopnia? wszystkie kobiety marzą o wielkich gestach. taka jest prawda. możemy być cyniczne, ale nic bardziej nas nie bierze niż mężczyzna, który chce nas zdobyć i wkłada w to jakiś wysiłek. z kimkolwiek teraz jest, zazdroszczę tej dziewczynie tego właśnie: poczucia, że jest się kochaną.

chcę być piękną, seksowną Brazylijką z długimi ciemnymi włosami i cyckami jak trzeba. o i jeszcze chcę być zawsze optymistycznie nastawiona do świata i chcę kochać to co robię. a nie być taką nędzną,  szarą słowianką, która się wszystkiego boi, która jest niepewna siebie i smęcąca przez 99% swojego życia.

plan ratunkowy: robić rzeczy
kara: nie jeść
ulga: nie przewiduje się w najbliższej przyszłości




piątek, 4 stycznia 2013

Najgorszy początek roku odkąd pamiętam.

Kres złudzeń.

Wszyscy mieliście rację, gratuluję.

Wstyd i rozczarownie.

Zadziwia mnie to jak bardzo naiwna jestem i jak wiele z siebie potrafie dać drugiej osobie. 100%. Aż nic nie zostaje dla mnie.

Chodź tu ktoś  ja położę głowę na twoim ramieniu i bedę po prostu płakać aż usnę.