poniedziałek, 29 czerwca 2009

jestem zalosna



wiem o tym. przychodza mi do glowy najgorsze rzeczy, ale probuje wyjasnic to sobie tym,ze przezywam gorszy okres w moim beznadziejnym zyciu. staram sie wprowadzic do niego zasady, zeby upozorowac resztki porzadku i ladu. trace nad tym kontrole. rzeczy,ktore stanowily pewnik zaczynaja przypominac karykature wczesniejszej wersji.

slucham jak w moim katolickim miescie poludnie obwieszczane jest przez dzwony na wieżach kościelnych i jest mi bardzo smutno.

środa, 24 czerwca 2009

na przejściach na pieszych


są takie newralgiczne punkty w mieście, gdzie czy tego chcemy, czy nie przecinają się trajektorie lotu wielu ludzi. zmuszeni do dzielenia tej samej doli, choć na krótką chwilę, dochodzi do dziwnych spięć, interakcji,które mnie fascynują, i których się panicznie obawiam.
kiedy np. znudzony, zmęczony i spocony tłum staje na przejściu dla pieszych przy Placu Inwalidów wiem, że nastąpić wręcz musi coś ciekawego. zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, ze swiatła te są wyjątkowo wredne, bo światło zielone włącza się na krótko i nikt idący normalnym tempem nie jest w stanie przekroczyc calej alei Któregośtam Listopada i musimy (my-piesi) zatrzymywać się na wysepce pośród samochodów i czekać na kolejne zielone.
zawsze znajdzie się jakiś uprzedzony do świata staruszek. jakaś pani po 50tce z tapirem na głowie, jakiś młodzian ze słuchawkami w uszach, żulik etc. od staruszków, którzy chcą zagadać i podzielić się swoimi frustracjami każdy się odsuwa. dzisiaj byłam tego światkiem. Tapirzyca bezczelnie odsunęła się od niego na odległość 10 metrów. udawała ,że nie słyszała.
czasem myślę sobie, że skończę jako takie dziwadło, którego małe dzieci będą się bać, od którego ludzie na przeystankach będą się odsuwać.

jest bardzo gorąco. mam ochotę pojechać do lasu. samo patrzenie na to zdjęcie sprawia, że jestem spokojniejsza.

niedziela, 21 czerwca 2009

in the mood for....

animations:

The Quay brothers - Stille Nacht:


coś dziwnego:

sobota, 20 czerwca 2009

strange things happen


Od 3 dni piłam z żalu nad sobą, że nie zaliczyłam egzaminu. Wczoraj poszłam sobie wczoraj spać wyluzowana o 4 nad ranem i w ogóle nie myślałam nawet o ustnym, bo sądziłam, że nie ma najmniejszej szansy, żebym się na niego dostała. A jednak. Dzisiaj rano obudził mnie sms, że mam się zbierać na ustny. I wiecie co? Zdałam ten ustny. I mam z głowy. Już nigdy więcej nikt nie będzie mnie egzaminował z hiszpańskiego. No lo puedo creer.


Oglądałam wczoraj dwa świetne filmy. Zazwyczaj nie wiem "co Tarkowski miał na myśli". Ale "Zwierciadło" podobało mi się ogromnie. Kojarzyło mi się z oniryczną narracją Schulza. Momentami widoczne też były motywy, które wykorzystał później von Trier w "Antychryście", czyli nasza własna rodzina, która napawa nas lękiem, groźna i niebezpieczna przyroda, toksyczne relacje międzyludzkie. Ach, te dłuuuuuuugie ujęcia, ta płynne ruchy kamery. Ach, to światło i te kolory.


Można chyba powiedzieć, że zaczęły mi się wakacje. Czytanie książek, wycieczki na targ w poszukiwaniu najsmaczniejszych owoców. Spędzam lato w Krakowie. Nie wiem czy wyjdzie mi to na dobre.

środa, 17 czerwca 2009


zupelnie nie rozumiem skad przywlokl sie do mnie katar. na szczescie nie przejmuje sie niezdanym egzaminem z hiszpanskiego. trzeba umiec zachowac dystans.

z zycia:
kazdy jest mily po 2 litrach piwa
nic nie jest tym. co sie wydaje

zgodnie z moimi porannymi oberwacjami najpozniej budza sie golebie.

zachowajcie dobre rady dla siebie. jestem z was dumna

niedziela, 14 czerwca 2009

polityka wdziecznosci za cokolwiek

wykorzystujac mala (jedna z wielu malych) przerw w uczeniu sie na srodowy egzamin, ktory udowodni po prostu, ze jestem niewlasciwa osoba na niewlasciwym miejscu, kilka slow a propos doceniania tego, co sie ma. ja jestem z tych, co nie doceniaja. musze ciagle myslec perspektywicznie i przypominac sobie, bo bardzo latwo zapomniec, ze miliony ludzi na swiecie boja sie o swoje zycie, podczas gdy moje zmartwienia przypominaja raczej typowe polskie malkontenctwo. nic nie jest dobrze, nigdy nie bylo, nigdy nie bedzie. gabowy wypadek objawil mi oczywista prawde, ze statystyki to nie tylko liczby etc.
nie zamierzam jednak calkowicie rezygnowac z uprawiania uzalania sie nad soba. bez przesady - nie bylabym soba.

sobota, 13 czerwca 2009

niedziela, 7 czerwca 2009

selector festival


franz ferdinand na scenie jest wulkanem energii. zostalam niemal stratowana tam pod scena. royksopp zagral za pozno jak dla mnie. bylam juz mega zmeczona kiedy weszli na scene i troche za bardzo podlizywali sie publicznosci. odkryciem wieczoru był natomiast fischerspooner, ktory na scenie zrobil parateatralne show inspirowane klasycznym teatrem japonskim i 9 planem z kosmosu. swietny koncert.

wkurzaja mnie ludzkie oczekiwania i istniejace wzory postepowania. kazda sytuacja zawiera w podtekscie: "powinnnam postapic tak i tak, bo jesli nie to ktos sobie cos pomysli, ktos sie obrazi...". glupie schematy. jak tylko robie to na co mam ochote od razu odchodzi jakis skandal.
pogodzilam sie juz wlasciwie z mysla, ze moi wspollokatorzy mnie nie lubia, bo przeciez nie istnieje obowaizek lubienia się. powinnismy miec prawo wyboru jaki rodzaj znajomosci chcemy z kims utrzymywac. ale oczywiscie tu znow wchodzi schemat i oczekiwanie. oczekuje sie ode mnie bezkrytycznej aprobaty wszystkiego, co sie dzieje w naszym mieszkaniu. nawet jesli jest to czyjas impreza urodzinowa na 30 osob...pewnie, zostalismy zaproszeni. z gory obliczono jednak, ze sie nie stawimy, wg praw starej dobrej i uslużnej analogii.

a chrzanić to.

nie mam życia.

wtorek, 2 czerwca 2009

rip


lars von trier moze miec racje ze swoja teza, zgodnie z ktora natura jest kosciolem szatana. notke ta dedykuje dwom zmarlym bocianom z ustronskiego gniazda. pierwszy zginal, bo zadlawil sie jakims odpadem, ktory zostal dostarczony do gniazda w dobrej wierze przez jego rodzica, drugi, nalmlodszy i najmniejszy, nie jadl od kilku juz dni i ostatecznie zostal zadziobany przez lakome rodzenstwo.

antychryst jest taki sobie. chyba warto zobaczyc, zeby samemu wyrobic sobie opinie, bo nie jestem w stanie calkowicie go skreslic. jasne, w momentach krytycznych czesciej sie smialam niz mialam ochote uciec z krzykiem, ale calosc jest mimo wszystko imponujaca.

letnie burze. egzamin(y) juz niedlugo!