piątek, 29 stycznia 2010

I'm not the complaint department



w ostatnim czasie umarli E. Rohmer i J.D. Salinger. w polskich mediach oczywiście ledwo szeptem ktoś z kąta nieśmiało o tym wspomniał.

mam białe majtki w czerwone czaszki i serduszka. rozkoszuję się moim emo - ja i usilnie staram się nie dać się zdołować temu, co mnie tutaj otacza: komunistycznym wieżowcom ciągnącym się aż po horyzont, kupie śniegu, kiczowatym melodyjkom, włosom, które śmierdzą mrozem i suchym dłoniom.

piosenka: japoński pop Koda Kumi - 1000 words/Lykke Li - Complaint Department







poniedziałek, 25 stycznia 2010

informatycy posiądą ziemię


właśnie przeczytałam na necie (zamiast pisać pracę.............) o Norweżce i Amerykaninie, którzy samotnie, bez wsparcia psów, ni zadnego specjalistyczne sprzetu przeszli cały biegun.
http://www.humanedgetech.com/expedition/an2009/geo.php tutaj mozecie sobie poczytac o wyprawie. ale niewazne, to, co mnie zbulwersowalo to fakt, ze w jednej z notekz podróży wspominaja, ze poza namiotem jest -28 stopni. to przeciez praktycznie tyle co teraz w Polsce!


a w Warszawie wystawa japońskiego dizajnu. fajnie byloby sie wybrac i nakrasc troche tych fajnych obiektów. no patrzcie tylko na nóżki tej pomarańczowej lampy. kawaii :D


sobota, 23 stycznia 2010

zaćmienie





przebrnęłam przez uczelniany zimowy syf. pozostaje mi jeszcze tylko napisanie czegokolwiek z mojej pracy, żeby to w jakimś przyzwoitym terminie.

świat ulika w liczbach:
1 pełen bojler w naszej łazience wystarczy na 3 osoby, albo jednego Wszarza
1 dobra czekolada belgijska gorąca przy -15 stopniach w dzień kosztuje 7 zł z ulotką na Grodzkiej
Na 1 Katyń Wajdy przypadają 3 piwa

Z cyklu Grazia T. poleca: Gorzkie mleko i Zaćmienie
Z cyklu Grazia T. odradza: Katyń (zwłaszcza w 12 częściach na youtube :P)








wtorek, 19 stycznia 2010

myśleć można tylko po grecku i po niemiecku


Cholera jasna, jeszcze jeden sen o ciąży a postradam zmysły, rzucę się na podwórko z 5 piętra i wyrwę sobie jajniki gołymi rękami. To już nie jest śmieszne i gówno mnie obchodzi co to znaczy. Chcę, żeby to się skończyło! Programator snów by się przydał.

Dla porządku odnotowuję, że w zeszły piątek widziałam Wszystko co kocham. Tytuł jest więcej niż tragiczny, ale film nie za bardzo. Tylko ja zbyt krytyczna jestem,zbyt sadystyczno - sarkastyczna na takie bajki.

Heidegger był naziolem :P

sobota, 16 stycznia 2010

absorbcja


Kiedy twój współlokator zaczyna wyjadać ci jedzenie to zły znak. Jeszcze gorszy kiedy twój inny współlokator wypija twoje piwo, odkupuje je i znów wypija.

Egzam z psychologii poszedł bardzo tak sobie i średnio.

Ostatnio przeczytałam artykuł w NY Times o Japończykach, którzy zakochują się w poduszkach, które mają na sobie nadrukowane postaci z gier i anime. Love w 2-D. Noszą ze sobą te poduszki do restauracji, "chodzą z nimi". Miłość jak każda inna.

Na zdjęciu Tina Fey, która też na pewno czytała ten artykuł i wykorzystała ten motyw w 30 Rock.

czwartek, 14 stycznia 2010

ta notka jest tylko pretekstem



tylko pretekst, żeby chociaż przez chwilę nie patrzeć na parszywe notatki z psychologii. a Anna Karina jest śliczna, piosenka skoczna, film wspaniały, więc cieszcie się i bierzcie z tego wszyscy.

środa, 13 stycznia 2010



Ten rok zaczął się wyjątkowo beznadziejnie, ale teraz to już nieważne. Teraz trzeba znowu biec i ślizgać się i ledwo zdążać. W piątek egzamin z psychologii, która dopadła mnie dopiero na ostatnim roku studiów. Z notatek: "Sublimacja>>przykład>>osoba z tendencjami sadystycznymi zostaje chirurgiem"


Straciłam całą cierpliwość do śniegu wstretnego zmieszanego z solą. Kraino wiecznej wiosny zejdźże wreszcie na ziemię.

Zapłaciłam bajońskie sumy za przetrzymanie książek w bibliotekach wszelkiej maści. Do końca roku zamierzam się już pilnowac.

poniedziałek, 11 stycznia 2010

bulwersacje


Kiedy mam coś do załatwienia przemieniam się magicznie w kłębek nerwów zafiksowany na punkcie tego czy coś to uda mi się załatwić. Tak mniej więcej się teraz czuję. Ale razy 3. I jeszcze dobija mnie fakt, że nic nie zależy ode mnie.

Jakiś czas temu miałam sen. Szłam nieznaną mi bliżej asfaltową drogą. Musiałam iść ostrożnie i uważać, by nie wejść w strumienie krwi sączące się z ciał padłych tchórzy leżących po lewej stronie jezdni.. Było ich mnóstwo, setki albo i tysiące. Aż po sam horyzont.


środa, 6 stycznia 2010

sigma z matplanety


o kant dupy rozbic:
1.mojego kompa, bo znowu zastrajkowal

2.nasze mieszkanie, w ktorym psuje sie wszystko po kolei

3.trzech kroli i mikolaja, ktorzy nie przyniesli mi ni sanek, ni reniferow, ni psow zaprzegowych

4.piwo, bo sie konczy

niedziela, 3 stycznia 2010

Une certaine tendance du cinéma français


w głowie mam dziwną szarą papkę przypominającą kotlety sojowe. założę się. te na zdjęciu są po meksykańsku.

z bloga kulinarnego: tydzień z ciecierzycą

piątek, 1 stycznia 2010

lisztomania

nowy rok witam popijając wapno musujące oraz ignorując party mieszkaniowe trwające kolejna dobę. po sylwestrowej nocy został mi ogromny siniak na prawym biodrze - efekt wyprawy na kopiec Krakusa o północy na lekkim rauszu (nie znosze tego slowa, cale sformulowanie jest wstretnie pretensjonalne, zatem może nie na lekkim rauszu, ale raczej trochę spita, średnio pijana).

nie wykonałam planu minimum związanego z pracą magisterską mą na poprzedni rok. a w zasadzie nic w tym dziwnego, prawda?