poniedziałek, 22 maja 2017

be yourself. it is so much easier than trying to be someone else

czyli leitmotiv tego wyjazdu.


przez pierwsze dni w Grecji a potem przez caly moj pobyt w polsce konfrontowalam sie sama ze soba i staralam wyobrazic sobie siebie gdzies poza Rio. poki co nie jestem w stanie.

moze potrafilabym, gdyby Brazylia nigdy sie nie wydarzyla. ale juz za pozno.

jest kilka pytan posrednich, na ktore musze sobie odpowiedziec i nie dotycza one tylko miejsca zamieszkania. moze one pomoga mi dojsc tam, gdzie juz osiade na zawsze, albo na kolejna dluzsza chwile.

czekane: na otwarcie sie mozliwosci odprawy bagazowej i uspokojenie sie mojego zoladka

obawiane sie: konfrontacja z moim brazlijskim zyciem, z moim zwiazkiem lub jego brakiem, praca, z faktem, ze wkrotce nie bede miala gdzie mieszkac (znow). z tym, ze nie wiem kim jestem.

sobota, 6 maja 2017

A rose by any other name would smell as sweet czyli Mykonos

stalam sie bardziej latynoska niz sadzilam.polnocno-europejskie maniery nigdy mi nie lezaly, ale teraz wrecz uwieraja.

grecja jest troche brazylijska ze swoja tendencja do ignorowania regul i empatia. ale tez lzejsza. bez tych wszystkich paralizujacych problemow spolecznych i z mniej kalorycznym menu.

jestem troche zbyt zmeczona, zeby zadreczac sie pytaniami czy bede miala do czego wracac w rio po tych 3 tygodniach w europie. ale ta mysl jest gdzies w tle. razem z cynicznym brakiem wiary w to, ze  brazylijski mezczyzna jest w stanie unikac przypadkowego seksu przez 3 tygodnie. 
oraz jeszcze jedna mysla pod tytulem "moje zycie prawdopodobnie juz zawsze bedzie skladalo sie z wyjazdow i podrozy sluzbowo-rodzinnych".
ergo jesli on nie jest stanie nie puscic sie z inna, kiedy ja wyjezdzam, ten zwiazek nie ma sensu.

wygloszone: jedna chujowa i jedna dobra prezentacja. w sumie 2.
najgorsza nacja: niemcy na tzw poziomie
wypite: morze kawy (czesto niedobrej) i lokalnego alkoholu
tesknione: mocno
wyklarowane nieco bardziej: uczucia
brudne: stopy i wszystkie ubrania