niedziela, 28 czerwca 2015

Kiedy ktoś prosi mnie o porównanie Brazylii do Polskli, albo wyrażenie opinii w imieniu grupy (Co Polki sadza o ...?Co kobiety sądzą o....? Co Europejczycy myślą na temat....?) plączę się w zeznaniach i nigdy nie wiem co powiedzieć.

Nie lubię wypowiadać się jako część większej całości.


Dlatego to trochę obłudne z mojej strony, ale mam ochotę stwierdzić, że ludzie, a zwłaszcza mężczyźni boją się samodzielności i samowystarczalności. Ja też się bałam, bo wydawało mi się dawniej, że oznacza to przyznanie, że istotnie bywa tak, że nasze sprawy są tylko naszymi sprawami, że czasami nikogo nie obchodzi, co się z  nami dzieje, bo ludzkość jest zajęta i ma ważniejsze sprawy na głowie.

Ostatnio miałam sytuację, że wstydziłam się przyznać, że byłam gdzieś sama, żeby nie wywoływać reakcji: jakie to smutne, przykro mi, ale jak to?

Dlaczego mam czekać aż układ gwiazd na firmamencie będzie korzystny, żeby móc coś zrobić na co mam ochotę? Albo mam gotować się na śmierć kiedy zachoruję i jestem zbyt daleko od domu, żeby moja mama podała mi talerz gorącej zupy i zmierzyła temperaturę? Przemawia przeze mnie być może resentyment, ale gotuje się we mnie kiedy widzę, jak ludzie sobie odmawiają przyjemności, bo nie chcą czegoś zrobić z pojedynkę.

Z drugiej strony. Czy ja przypadkiem nie odmawiam sobie zrobienia czegoś z kimś, bo boję się o to poprosić albo przyznać, że bycie w pojedynkę wcale nie jest takie przyjemne każdego dnia i o każdej porze?


sobota, 20 czerwca 2015

cycles and circles

czas ma strukturę kołową. kiedy już wydaje ci się, że idzie do przodu, tak naprawdę przechodzisz znów przez te same drzwi. i przeciez wiem o tym od dawna, dlatego moje zeszlotygodniowe zalamanie mozna wytlumaczyc chyba tylko pms-em i zblizajacymi sie poniedzialkowymi deadline'ami. i tym, ze zawsze jest jakies mimo wszystko.
 

moje wspollokatorki sa gdzies w swiecie. a ja siedze tutaj, pisze,ucze sie (tak naprawde aktywnie prokrasytnujac) i zajmuje sie cudzym kotem.marzne tez. nie o takie zimne rio walczylam. 15 stopni w nocy i 20 w dzien - oto brazylijska zima. najgorzej jest kiedy pada i cala ta wilgoc wdziera sie przez szpary w oknach zupelnie nieprzystosowanych do chronienia przed chlodem. ciekawe co robia kolibry w taka pogode? lataja jeszcze szybciej zeby sie ogrzac? hibernuja? leca na polnoc?







sobota, 13 czerwca 2015

rozklejam sie jak zle zlepiony pierog.
mozna udawac przez wiele miesiecy z rzedu, az w koncu wraca....

do pewnych rzeczy powinnam juz przywyknac. czas najwyzszy pomyslec o przyszlosci w pojedynke. moze jakis fundusz, jakis plan. lekcje robotek recznych.

niedziela, 7 czerwca 2015

przecena

psychologia potwierdza, ze zawsze przeceniamy wplyw przyszlych wydarzen na nasze emocje. pewnie to samo dzieje sie teraz ze mna. wyobrazam sobie fajerwerki w polsce a przeciez bedzie to w wiekszosci codziennosc i na pewno po tygodniu bedziemy sie juz klocic, bo sie od siebie odzwyczailismy.


bylam w piatek na koncercie jazzowym w faweli. event stworzony z mysla o obcokrajowcach, ktorzy moga sobie przyjsc i poogladac brazylijska biede a przy okazji dobrze sie bawic bez wyrzutow sumienia. moga poklepac sie po plecach i powiedziec sobie, ze kupujac kolejne piwo za 15 reali pomagaja lokalnej spolecznosci....


12 czerwca sa walentynki tutejsze. taka ciekawostka.

obejrzane: miss julie, zgadnij kto przyjdzie na obiad i jonathan strange and mr. norrell
czytane: adriana lisboa - sinfonia em branco (jak to mozliwe,ze jeszcze tego nie przetlumaczyli na polski?)
martwione sie: feeria wszelkich mozliwych klopotow i dylematow glownie zwiazanych z tym, ze musze szukac nowego mieszkania a jest to jedna z najmniej lubianych przeze mnie czynnosci i nigdy nie wiem czy to juz? czy dopiero za chwile?