piątek, 30 maja 2014

piastujac w dloni lampke taniego chilijskiego wina, witam kolejny weekend.

moja ulubiona ulica w Rio to ta, na której bylam najszczesliwsza. krotka chwile. rosna tam gigantyczne, wiekowe drzewa palmowe, ktore rzucaja przyjemny cien. a kiedy spada z nich lisc, kladzie sie on na chodniku i wyglada jak wieloryb wyrzucony przez morze. lubie tamtedy chodzic. czasami po zajeciach specjalnie wybieram dluzsza, okrezna droge, zamawiam acai w lanchonete na rogu. albo sok. swiezo wyciskane soki sa tutaj naprawde niesamowite.trzy razy lepsze niz w Polsce.

mam ulubiony sklep. w zasadzie taki market samoobslugowy. duzo pysznych owocow. oczywiscie drogo. ale mozna dostac produkty, ktorych gdzie indziej nie uswiadczysz. typu pesto. i kasjerki sa mile. o, i czasami maja kokosy w promocji. tak, lubie ten sklep.

moja ulubiona piekarnia to ta, gdzie nie dodaja swinstw do pieczywa. i moze jest troche bez smaku, ale przynajmniej nie zaczyna pokrywac sie dziwna plesnia po 24 godzinach. a ten, kto lubi slodycze, mialby tam uzywanie. ciast jest bez liku. tart, crossaintow i innych bagietek rowniez.

ulubiony bar? taki we Flamengo. bo spedzilam tam kiedys bardzo przyjemny wieczor z ludzmi, co do ktorych mam teraz bardzo ambiwalentne uczucia przechodzace nieublaganie w strone tych negatywnych. kelnerzy sa tam bardzo profesjonalni. ani sie obejrzysz a z jednego piwa robi ci sie na rachunku 5, bo co chwile przychodza do ciebie i pytaja "mais um?" czyli "jeszcze jeden?" a ty myslisz": dlaczego nie? skoro to piwo jest takie lekkie a rozmowa jest taka przyjemna i wychodzisz z knajpy z rachunkiem na 50 reali. serio. nawet nie wiesz kiedy.

ulubiona plaza? zawsze chodze na Ipaneme. teraz w zimie plaze sa w zasadzie puste. kiedy temperatura spada ponizej 25C, kazda fashionistka w Rio czuje sie zobligowana do zalozenia kozakow i po prostu przyjmuje do wiadomosci, ze nadeszla zima a na plaze sie nie chodzi. ale tak naprawde najmilej wspominam Praia Vermelha. jest mala, kolo Pao de Acucar...ale widok jest przepiekny.

i sama nie wiem czy dobrze zrobilam, ze tu przyjechalam. ale na pewno nie zaluje.






środa, 21 maja 2014

ja to jednak uwielbiam. kiedy jest tak intensywnie, kiedy mam tyle na glowie. kiedy moge sie skarzyc, ze nie nadazam.

moja nowa uczennica ma na imie Brenda. i mieszka w faweli.


czwartek, 15 maja 2014

mowia, ze nie ma nic zlego w tym, ze czlowiek nie wie czego chce i dokad zmierza.zaczynam sie obawiac, ze tylko tak mowia.i to tylko tym nielicznym, ktorzy podobnie jak ja, nie wiedza.

ciagle sobie powtarzam, ze zobacze, co bedzie. ale ludzie wokol mnie maja mniej lub bardziej skonkretyzowane plany. gdzies plyna. a moje cele sa poki co bardzo krotkoterminowe. no teraz moim celem jest zmycie z twarzy maseczki z zielonej glinki  w przeciagu najblizszych kilku minut. zrzucenie 1 kg wagi w ciagu tygodnia. wyjscie na piwo w piatek. tworzenie bardziej dalekosieznych planow jakos mnie paralizuje, bo zawsze sie spinam, zeby je zrealizowac a to, czego chce najbardziej zalezec moze ode mnie zaledwie w 50%.i to w najlepszych mozliwych okolicznosciach.

czy wrocic? czy zostac?




piątek, 2 maja 2014

1. jestem raczej ufna
ale tez daleko mi do patologicznych zachowan w stylu ; przepusc mnie w windzie a powiem ci z kim ostatnio spalam.
spotkalam ostatnio osobe, ktora z jednej strony sciemnia na okraglo, z drugiej boi sie, ze zostanie oszukana. a najlepsze jest to, ze chce mi dac do zrozumienia,ze wobec mnie jest szczera. jak mozna jednak wierzyc komus, skoro widzialo sie jak w ciagu jednego wieczoru konfabulowal w trzech roznych sprawach. bylam zazenowana. jestem jak papierek lakmusowy. od razu zmieniam kolor srodowisku kwasowym, bo z mojej twarzy wyczytac mozna wszystko.
mam sie jednak na bacznosci.

2. bylam dzisiaj w kinie. na Fading Gigolo. mam znizke studencka, wiec korzystam.. nic specjalnego, bardzo lekka rzecz, ale uswiadomila mi cos waznego. nie ma sensu udawac, ze jestem twarda i odporna na wstrzasy oraz zranienia. nie jestem chyba kobieta na miare XXI wieku. mam niska tolerancje na bullshit i kurwa, potrzebuje romantyzmu. i jazzu.