czwartek, 29 października 2009


jade na resztkach paliwa. na samych oparach wlasciwie juz. w gardle staja mi w rzadku magnez, cerutin i witamina C. czuje sie niemal chora od jakichs 3 tygodni. i jeszcze te groby, mogily, czekajace mnie lazenie po wiejskich cmentarzykach i wysluchiwanie od rodziny jak to niczego mi nie brakuje.

nie wiem jak wy, ale ja jestem czlowiekiem, ktory sie certuje. generalnie mam skrupuly, nie mowie od razu co mysle, jestem czesto wycofa,na, czaje sie. no slowem, nawet jesli mi ktos wchodzi w parade, czasem nie mam jaj, zeby z kims walczyc o moj kawalek padliny. okazuje sie jednak, ze tacy jak ja stanowia mniejszosc. dajemy sie wacje, a kiedy werszcie sie zbierzemy w sobie, cos wydusimy z siebie w koncu, zawsze dostajemy po glowie. pozdrawiam cieplo piranie - płotka.

niedziela, 25 października 2009

a mialo byc tak pieknie


czyli ja nie potrafie sie dietowac.toblerone biale ze mna wygralo. w promocji bylo!

ocenilam dzisiaj pierwsze kartkowki w moim zyciu. ciagle powtarzaja sie te same bledy. biedne dzieci. niedouczki.

word of the day: potlacz

środa, 21 października 2009


do cholery pisze z planety linux. i to nie dlatego, zeby pokazac fucka wszystkim tym swiniom z windowsa, ale dlatego, ze zaatakowal mnie wrog, podlozyl swinie (czyt. konia trojanskiego) i wybil mi systemik od srodka. poki co zatem zaznajamiam sie z linuxem i sztacham sie internetem.

wiecie, ze HitchCOCK ogladal Antonioniego, lubil Godarda i nawet w drugiej czy czwartej czesci swojego zycia zastanawial sie nad zmiana stylu? no nie do pomyslenia.

wszystkiego najlepszego z okazji imienin. gerbera z paprotka w folie pakowanego dla mnie!

sobota, 17 października 2009


I'm Ula and I'm addicted. od internetu.

zrobilam przez te 3 dni wiecej niz przez ostatnie 3 miesiace. zaczynam o 7.30 w poniedzialek obserwacje. obserwowac bede mlodziez licealna w stanie przyswajania wiedzy.

kafejki internetowe śmierdzą. i ludzie w tramwaju też.

się obejrzało w mikro młody rosyjski film. dwa wnioski: 1. jak dobrze, ze mie mieszkam w Rosji; 2. mozna w nim zobaczyc najgorzej skonstruowanego bohatera filmowego w historii kina.

sobota, 10 października 2009

kwaidan


widzialam film kobayashiego jakis rok temu, ale teraz przeczytalam ksiazke. przyjemnie sie czyta. jak basnie andersena, tylko moze troche bardziej pokrecone.

jestem w rz.: deszcz i kasjerzy wpatrujący się obsesyjnie w twoją twarz. niesłodkie ciastka ryżowe i niesłony gulasz. gabs przywiozla mi fajne kolczyki i kilo cukierkow z ukrainy.

30 rock.

wtorek, 6 października 2009


kogo wkurwia ten autystyczny różowy misiaczek na boku? no kurwa kogo?

przemierzam karmelicką w te i we wte jak jakis karaluch. polykam przy tym hektolitry spalin i marznie mi nos.

nie ma poczatkow roku akademickiego bez przykrych niespodzianek. na szczescie niebezpieczenstwo zostalo przynajmniej tymczasowo zazegnane.

juz wiem co bedzie leitmotivem tego roku w rozmowach z moją rodzicielką: jak tam praca magisterska?

sobota, 3 października 2009

los abrazos rotos


klisza goni kliszę a sztuczność goni sztuczność. ktoś kiedyś rzekł, że chciałby, zeby Almodóvar udekorował jego mieszkanie. to naprawdę nie byłby zły pomysł. "chicas y maletas" były lepsze niż "abrazos rotos".

czwartek, 1 października 2009

nothing's gonna change my world


całe życie staram się przepchnąć kwadratowy klocek przez okrągły otworek. i jeszcze wmawiam sobie, że nieźle mi idzie.

nic. nikogo. nigdy.