czwartek, 31 grudnia 2015

remanent

zadnych postanowien w tym roku. chcialabym tylko kontynuowac prace nad soba i byc moze za rok byc troche lepszym czlowiekiem. i bac sie mniej.

bilans koncoworoczny jest zerowy albo na bardzo malym plusie...
na plus:
- doktorat jakos idzie do przodu
- przeprowadzilam pierwszy w zyciu eksperyment w laboratorium
- udalo mi sie w koncu zerwac nieprowadzaca do nikad relacje z T. (podczas jednej z rozmow tzw. koncowych uslyszalam, ze jestem inflexivel i bede przez kolejne 5 lat sama...ale ok, ludzie przyparci do muru zwykli mowic rzeczy wstretne)
-  zblizylam sie do ludzi tutaj i te relacje daja mi swego rodzaju oparcie, kiedy czuje sie samotna
- udalo mi sie poczuc finansowy grunt pod nogami
- przestalam sie torturowac sprawa Joaquima
- moja nemesis wyprowadzila sie (chyba) z Brazylii
- moj portugalski umozliwia mi  lepsze odnajdywanie sie w sytuacji

na minus:
- wyniki mojego eksperymentu sa  warte rozbicia o kant metaforycznej dupy
- mimo wiekszych przychodow nie udalo mi sie podrozowac prawie wcale i odkrylam, ze znow zaczelam sie obawiac samotnych podrozy i czekac na okazje podrozowania z kims, co naturalnie wydluza , a nawet blokuje caly proces decyzyjny i wykonawczy
- mam wrazenie, ze w ogole nie jestem kreatywna i nie bede w stanie skonczyc doktoratu, napisac zadnego interesujacego artykulu o tym pierdolonym szwajcarskim eseju nie wspominajac
- wpuscilam do swojego zycia pare toksycznych osob, ktorych pozbywanie sie bedzie mnie kosztowalo sporo energii emocjonalnej


wczorajszy dzien spedzilam najpierw aktywnie z moimi wspollokatorkami: myslalam, ze zwymiotuje z wysilku podczas wspinaczki na gore Dois Irmaos. a potem spotkalam sie z najblizszymi znajomymi tutaj w Botafogo. F. tam byl przez przypadek, G. nie pojawil sie tam specjalnie.
i dlatego dzisiaj obudzilam sie z kacem. a wieczorem festa do fim do ano. wystawna. w muzeum sztuki nowoczesnej. nie mam najmniejszej ochoty isc. dlaczego zamieszkalam w najbardziej imprezowym panstwie na ziemii?

wtorek, 22 grudnia 2015

scio me nihil scire

ciekawe dlaczego mama rogerio mnie nie lubi. moze dlatego, ze jestem z polski? albo jest cos w moim wygladzie co przypomina jej jakas negatywna postac z jej przeszlosci? zawsze traktowalam ja z szacunkiem dlatego nie wiem o co moze jej chodzic. coz, pozostaje mi udawac, ze absolutnie nie zdaje sobie z niczego sprawy. czyzby chodzilo o sprawe sprzed prawie 2 lat? nieeee, to przeciez niemozliwe.

rio mnie roztapia w swoich wnetrznosciach. czuje sie jakbym byla w brzuchu jakiejs zyjacej istoty, w trzewiach. wilgotne i lepiace sie uczucie. wieloryb? a moze wielka małpa? a propos małp. czasami wspinaja sie po drzewie, na ktore patrze zaraz po przebudzeniu. skrzecza do siebie, bo zawsze poruszaja sie w stadach. zabawne, denerwujace, malutkie, slodziaszne. podobno nieendemiczne

w tym roku postanowilam pozbyc sie zludzen pod tytulem "potrafie zorganizowac polskie swieta w brazylii". zeszly rok udowodnil, ze nie ma to sensu. pierogi i kapusta nie smakuja tak samo dobrze w 40stopniowym upale. pieczenie piernika dla osob, ktore wola panettone z czekolada rowniez mija sie z celem. dlatego w tym roku zrobie tylko pierogi ze szpinakiem w sosie cztery sery. na modle brazylijska. przypominac beda ravioli, ale przynajmniej ktos je ze mna zje. panettoni juz kupione.


ponadto pozbylam sie dzisiaj niemal tysiaca reali w ostatnim czasie na swiateczne prezenty, a i tak musze jeszcze znalezc cos bialego na sylwestra. tak, tutaj ludzie ubieraja sie zazwyczaj na bialo, bo podobno przynosi to szczescie. a ja nie mam nic bialego. znaczy nic nowego bialego. ergo w ogole nie mam sie w co ubraac.


moze powinnam zaczac podsumowanie 2015. nie udalo mi sie przelamac odwiecznego kregu. blednego kola znanego szerzej jako "ktos lubi mnie, ale ja lubie kogos innego i ten ktos nie lubi mnie, bo lubi X albo nie jest gotowy albo cholera wie i w zasadzie to powod nie jest istotny". nie wiem czy mam jeszcze nadzieje na to, ze kiedys sie to odmieni. 

poza tym odkrylam, ze im jestem starsza tym mniej mam cierpliwosci do innych. to mnie kiedys zgubi...



nie moge uwierzyc,ze za rok bede miec 30 lat. nie miesci mi sie to w glowie. to jest sen, nieprawda i przeklamanie. 


poniedziałek, 14 grudnia 2015

strasznie drazni mnie kiedy ludzie uzywaja slow nie tak jak powinni. kiedy myla ich znaczenie, albo kiedy wyslawiaja sie w sposob dwuznaczny. faszysta ze mnie pod tym wzgledem, chociaz powinno mnie to jebac. i przeciez sama popelniam mase bledow.
+++
nigdy wczesniej nie musialam nikomu powiedziec w twarz, ze to koniec. az do piatku.
bardzo dziwne uczucie i stresujace. i ciezko jest wyjasnic logicznie drugiej stronie, ze "to nie ma przyszlosci", ze "to nie jest cos, o czym mozna kogos przekonac", albo ze "z czasem na pewno sie to nie zmieni". czulam sie troche jak potwor, chociaz wiedzialam, ze robie dobrze nam obojgu.
ale dosc mam juz zbawiania i formowania i frustrowania sie tym, ze zmiany nie przebiegaja tak jak ja sobie tego zycze. tiago jest fajny jaki jest. tylko nie jest dla mnie.
a kto jest? moze nikt. i moze nie jest to problem.
&&&
staram sie napisac esej na sympozjum w szwajcarii. i przekonuje sie o tym, ze jestem osoba bez pogladow. albo z tak zwanego centrum, ktore tak na prawde jest mieszanka centro-lewicowych pomyj. reakcyjny i nerwowy srodek, ktory jest z jednej strony idealistyczny, a z drugiej nie chce zaprzedawac sie zadnej ideologii, bo wie, ze sa szkodliwe. tacy ludzie nie zostaja zaproszeni na sympozja. generalnie czuje sie bardzo glupia i nie wiem jak sobie wyobrazam alternatywe dla wzrostu gospodarczego.
///
sluchane - belle and sebastian
czytane - artykuly nt. geopolityki i ekonomii makro
ogladane - monty python
imprezowane - w MAR i na morro da conceicao. a w sobote ide na festa da formatura rogerio, gdzie zamierzam z umiarem korzystac z open baru oraz towarzystwa inzynierow ze swiezo zdobytymi tytulami.

niedziela, 6 grudnia 2015

The dreamer in her
Had fallen in love with me and she did not know it.
That moment the dreamer in me
Fell in love with her and I knew it

Ted Hughes napisal. Ladne.

Zbudowalam wokol siebie mur. Grubasny, potezny. Z cementu, brzydki w sumie.