środa, 11 marca 2009

Kiedy o 1 w nocy ląduje samolot a ja siedzę w wannie, strach chwyta mnie za gardło. Normalnie bierze i chwyta. Mieszkamy na najwyższym piętrze, z góry patrzymy na gołębie gnieżdżące się w rynnach.

Nie ma niczego straszniejszego, niż podwórko otoczone z czterech stron krakowskimi kamienicami w środku nocy. Rozpierdolnik i trzepaki, ściany bez okien. Worki foliowe wydające podejrzane odgłosy.

Jak wprawić mnie w dziki kwik uciechy? Wystarczy przytoczyć wizję stada kretów wychylających się ze swoich kretowisk pokrytych zeszłorocznymi liśćmi. Mają puszyste czarne futerka, w których odbija się słońce. Na główkach niektórych z nich zostały jeszcze te liście, wytrzeszczają oczka. Machają raźno do mnie. -------> miejsce akcji: park przy Placu Inwalidów w Krk z dziwnymi rzeźbami socjalistycznymi.

na deser:

Brak komentarzy: