czwartek, 19 marca 2009
just to prove you all wrong
Sądzę, że można by położyć się na łóżku i umrzeć, po prostu bardzo tego chcąc. Chyba brakuje mi zatem silnej woli.
Męczy mnie budzenie się. Męczy mnie myślenie.
To ja wyrabiam 20 wejść dziennie na tego głupiego bloga. Wchodziłabym rzadziej, ale nie mam niestety bloga w formie papierowej.
Ciężko jest mi ze świadomością, że tam, w innym polskim mieście (na północy) żyje i oddycha lepsza wersja mnie. Odpowiedniejsza dla mojego chłopaka, moich znajomych, mojej rodziny. Odpowiedniejsza jest pewnie całkowicie.
Schnę.
Lubię obserwować jak gołębie kulą się z zimna na balkonie na przeciwko. Jak pies piętro niżej patrzy na przelatujące chmury. Jak staruszka z kamienicy obok karmi koty, który gromadzą się na jej parapecie. Jest jeszcze ta, która wygląda jak ja, ale nie jest mną.
Dzisiaj były 4 śnieżyce pod rząd. Patrzyłam na niebo, zmożona bólem, i czułam się jak w takiej kuli wypełnionej wodą, którą ktoś potrząsnął.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
to okropne uczucie, gdy nie ma się w sobie siły by poderwać się z miejsca. To tak jakby stagnacja była czymś istniejącym realnie, jak łańcuchy, albo pęta. Niekończąca się chwila upływającego czasu, dni są za krótkie żeby cokolwiek zrobić. nie ma energii by cokolwiek zrobić, bo nie ma prostej emocji która by to gdzieś pchnęła. polecam alkohol :) wtedy można poczuć na czym ci zależy. Co możesz zrobić, jakie masz możliwości, gdzie możesz się ruszyć, co stworzyć... hmm dziwny jest ten moment, że gdzieś tam jest lepsza wersja Ciebie, nie rozumiem o co chodzi...
Z tą smiercią to chyba jest tak, że nie wystarczy chcieć, chyba trzeba głęboko wierzyć że jest się opuszczoną przez wszystkich zapomnianą niewartą miłości czy też najmniejszej uwagi istotą. Jednak wierzę, że wynika to ze środka mimo rozlicznych wymówek jakie możemy sobie wymyślić na temat złych ludzi i świata.
Najgorsze jest jak z nerwów zaciska ci brzuch i wszystkie organy są wyżymane jak ścierka. Napięcie skrapla się na bladej, wyssanej z krwi twarzy. Już nie chce się jeść a raczej rzygać.
stagnacja istnieje realnie. u mnie wykształcila się w postaci narośli na mózgu.miesci sie zaraz obok narzekactwa i malkontenctwa.
ta lepsza wersja istnieje.serio.moge ci dac namiary.
powiedzmy, że znam to. Lepsza wersja dla mojej dziewczyny tez istnieje, ale dokładnego adresu nie znam.
Prześlij komentarz