środa, 28 grudnia 2011

I have a doubt

dzisiejszej nocy gwiazdy wyglądają jak główki od szpilek. stresuje mnie końcówka tego roku. z czymś nie zdążę, czegoś nie załatwię, już to wiem. mam z tyłu głowy myśl o podsumowaniu i zrobieniu porzadnych postanowień na przyszly rok, ale boję się, że za rok o tej porze będą tylko smutnym świadectwem dobrych chęci i słomianego zapału.
zachowuję się przez ostatnie dni jak skończony stalker i tani prowokator. dobrze wiem dlaczego. nic nie robię konstruktywnego, więc od jednego kliknięcia do drugiego doprowadzam się do jądra ciemności. co mi to daje? złudne poczucie bliskości z kimś, kto nigdy blisko nie był ani nigdy nie będzie.
przez całe święta czułam brak, którego morze alkoholu nie potrafiło przytłumić. dziś jakby trochę lepiej. ten dziwny organ, który rozwinął się w moim ciele i produkuje enzymy zaburzające postrzeganie świata, sprawiał, że czułam się jak najsamotniejsza istota we wszechświecie. tak łatwo zapominam czy tak bezboleśnie przychodzi mi mydlenie sobie oczu i pocieszanie się w lepszych momentach?
Obejrzane: Rozstanie, Bella, Chłopiec na rowerze


Brak komentarzy: