poniedziałek, 11 stycznia 2010

bulwersacje


Kiedy mam coś do załatwienia przemieniam się magicznie w kłębek nerwów zafiksowany na punkcie tego czy coś to uda mi się załatwić. Tak mniej więcej się teraz czuję. Ale razy 3. I jeszcze dobija mnie fakt, że nic nie zależy ode mnie.

Jakiś czas temu miałam sen. Szłam nieznaną mi bliżej asfaltową drogą. Musiałam iść ostrożnie i uważać, by nie wejść w strumienie krwi sączące się z ciał padłych tchórzy leżących po lewej stronie jezdni.. Było ich mnóstwo, setki albo i tysiące. Aż po sam horyzont.


2 komentarze:

natilezombie pisze...

Kłębek poplątanych nerwów, których się nie da rozplątać.

ulik_ pisze...

nie do rozplątania jestem w tym roku. taki stan przewiduję do września