widocznie to musiało się stać. przepełniła się czara goryczy a może po prostu nie wytrzymałam. moje usta wypuściły krótki komentarz wypowiedziany półgłosem o sile rażenia małej bomby atomowej. słowa czasem przypominają egzotyczne ryby - są jakby nie na miejscu, a jednocześnie nic innego nie miałoby sensu. znowu te cholerne oczekiwania. nieustanne robienie innym dobrze. rzygać się chce.
jem ostatnio dużo więcej. przypuszczam, że to przez ten chłód. morda mi się sama cieszy na widok śniegu. infantylnie i rzewnie, na modłę ścieżki do "Amelii"
czytam "buszującego w zbożu"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz