wtorek, 1 września 2009

out



byc moze juz niedlugo bedziemy sie musieli wyprowadzic z poddasza.

mam faze na skandynawski folk. leci ciagle w tle i normalnie bierze mnie na rezerwowanie lotow, bieganie po klifach i zapijanie sie szwedzkim piwem, finska wodka, norweskim czymkolwiek. albo zeby chociaz morze zobaczyc, takie zesztormiałe i szare.

kiedy bylam mala ogladalam jakis program o filmach. pokazywali w nim fragment Nosferatu z 1922. wampir skradal sie w ciemnosci i podchodzil do spiacej na lozku (jak na ofiarnym oltarzu) kobiety a na koncu wgryzal sie w jej szyje. od tamtej pory balam sie spac przy zgaszonym swietle, podciagalam koldre az pod brode, zeby upior nie mogl sie wgryzc, pocilam sie ze strachu na sama mysl o tym, ze czai sie za oknem. a wczoraj ogladalismy remake Nosferatu W. Herzoga. i wcale strasznie nie bylo. jesli juz to troche smutno.

jeszcze jeden film: Lady Snowblood, Nikotyna, Aaltra

1 komentarz:

g8 pisze...

"Shurayukihime" est niezły, niedawno się weń zadobyłem byłem..