zaraz potem jak kasztan wydostanie się z kłującej łupki jest najprzyjemniejszy w dotyku. prawie żywy.
zaczyna śmierdzieć gnijącymi liśćmi, ale najbardziej w tym wszystkim gniję ja, od środka. jestem pełna czarnej, wstrętnej mazi.
idąc na aphexa nie miałam wielkich oczekiwać, więc w sumie się nie zawiodłam. tylko umyka mi sens organizowania występów na żywo, kiedy artysta ma zamiar totalnie ignorować publiczność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz