poniedziałek, 28 marca 2016
na powierzchni
niezliczona ilosc deadline'ow bez twarzy mnie osaczyla i staram sie utrzymac na powierzchni wydarzen. wydawaloby sie, ze nic prostszego, gdyby nie fakt, ze nie umiem plywac.
x jest tres tres sympatyczny. dobrze wychowany, kiedy sie widzimy. i wkurwiajaco bezosobowy. moja psyche stara sie jakos zracjonalizowac ten najnowszy akt odrzucenia i uprawia propagande gniewu oraz resentymentu: dlaczego mialabym chciec byc z kims kto majac mozliwosc delektowania sie znakomitym bordeaux zachowuje sie jakby stalo przed nim tanie i slodkie wino stolowe? zeby bylo jasne: tym bordeaux jestem ja.
dla odmiany zdaje sie, ze tymczasowo nadal znajduje sie w orbicie zainteresowania f. ale nie robi to na mnie specjalnego wrazenia. na szczescie.
obejrzane: the witch
odsluchane: cigarrettes after sex
jedyna oznaka swiat wielkanocnych: jajka w mojej lodowce
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz