piątek, 3 lipca 2015

Nigdy nie sadzilam, ze slowo "znaczacy" bedzie dla mnie tak znaczace. Wreszcie moje badania cos wykazaly. Moj eksperyment zadzialal i teraz srru do laboratorium.  Robic badania na ludziach i jest to najtrudniejsza i najbardziej emocjonujaca czesc tej calej zabawy, ktora, poki co, jest moim planem na zycie.

Znacie to?
Decydujecie sie na zmiane o 180 stopni, jakis dreastyczny krok i nikt nie jest za bardzo w stanie przewidziec konsekwencji, wiec spokojnie mozecie zignorowac zbyt ostroznych i przerazonych krytykow. Robicie wiec ten krok w nieznane i nagle uruchamiacie cala skomplikowana machine wydarzen, ktore doprowadzaja was do zupelnie nieprzewidzianego miejsca. I wszystko wydaje sie duzo wieksze niz przewidywalo sie w najsmielszych zamierzeniach. Co ona wygaduje? Ona zostala zapytana czy czasem nie wolalaby robic wymiany w Stanach zamiast w Europie, bo przeciez to wyglada lepiej w CV a oni chca mnie widziec na jakiejs dobrej europejskiej uczelni w przyszlosci, bo przysporzy to prestiżu samej szkole...and suddenly, wtf? Uświadomiłam sobie, że jestem bardziej antyamerykańska niż przypuszczałam.

mysle: o tym jak dokonac przeprowadzki, co zabrac do polski, jak przeprowadzic moj kolejny eksperyment, gdzie pojechac, kogo odwiedzic w ojczyznie, jak schudnac, jak sie nie przejmowac tym, ze w porownaniu do wszystkich osob ktore tu znam wypadam na jakies piramidalne dziwadlo

slucham: radia z moja wspollokatorka, ktora bedzie miala rozmowe o prace o polnocy i boi sie ze zaraz zasnie (23.31)






Brak komentarzy: