psychologia potwierdza, ze zawsze przeceniamy wplyw przyszlych wydarzen na nasze emocje. pewnie to samo dzieje sie teraz ze mna. wyobrazam sobie fajerwerki w polsce a przeciez bedzie to w wiekszosci codziennosc i na pewno po tygodniu bedziemy sie juz klocic, bo sie od siebie odzwyczailismy.
bylam w piatek na koncercie jazzowym w faweli. event stworzony z mysla o obcokrajowcach, ktorzy moga sobie przyjsc i poogladac brazylijska biede a przy okazji dobrze sie bawic bez wyrzutow sumienia. moga poklepac sie po plecach i powiedziec sobie, ze kupujac kolejne piwo za 15 reali pomagaja lokalnej spolecznosci....
12 czerwca sa walentynki tutejsze. taka ciekawostka.
obejrzane: miss julie, zgadnij kto przyjdzie na obiad i jonathan strange and mr. norrell
czytane: adriana lisboa - sinfonia em branco (jak to mozliwe,ze jeszcze tego nie przetlumaczyli na polski?)
martwione sie: feeria wszelkich mozliwych klopotow i dylematow glownie zwiazanych z tym, ze musze szukac nowego mieszkania a jest to jedna z najmniej lubianych przeze mnie czynnosci i nigdy nie wiem czy to juz? czy dopiero za chwile?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz