tydzien, ktory zaczyna sie od tego, ze czujesz sie najglupszym czlowiekiem na swiecie. potem jeszcze najsamotniejszym. a na koniec najwstretniejszym, najgrubszym i najbardziej samosieunieszczesliwiajacym.
zastanawiam sie skad wiadomo, ze robi sie wlasciwa rzecz? ze to jest wlasnie to? kiedy wzieli mnie na phd sadzilam, ze cos tam we mnie widza, jakas nadzieje i ze skoro inni twierdza, ze sie nadaje, to moze akurat sie nadaje.
ale teraz ...
postanowilam nie spotykac sie wiecej z t. ostatnio przedstawil mnie prawie calej swojej rodzinie na niedzielnym obiedzie. podano rybe a ja zastanawialam sie przez caly czas: ile jeszcze uda mi sie twierdzic, ze absolutnie nie obchodzi mnie to, ze ten facet czuje do mnie wiecej niz ja do niego?
jest mniej wiecej milion powodow, dla ktorych ja i t. nie mamy sensu ani przyszlosci. ale dwa sa najwazniejsze.jeden z nich mozna sformulowac mniej wiecej w ten sposob: bo bardzo przypomina ten typ czlowieka, z ktorym mialam do czynienia o jakies 5 lat za dlugo.
nawiasem mowiac ta niedzielna ryba byla srednia
a w poniedzialek sadny dzien.
2 komentarze:
Co się stało w sądny dzień?
mialam prezentacje mojego final project z przedmiotu Influence of emotions on judgement and decision making. fascynujace. projekt zjebany.
Prześlij komentarz