niedziela, 24 lutego 2013

all over the place

rozkojarzona jestem. zaczynam jedną rzecz i nie kończę, bo o wiele ważniejsze wydaje mi się ruszanie stopą, sięganie po butelkę wody mineralnej, sprawdzenie czegoś w internecie, albo przeczytanie fragmentu z przewodnika (Brazylia ma znakomitą sieć dalekobieżnych połączeń autobusowych). chyba mam jakieś nabyte adhd. czy to jest w ogóle możliwe?


couchsurfing i podróżowanie są dla rozsądnych i otwartych ludzi. no i dla ludzi mówiących zajebiście w językach obcych. czyli nie dla mnie.

key words: panika, samotność, zimno, podwyższone ciśnienie
filmy: moonrise kingdom, flight, sliver lining playbook

jeszcze jedno.

zmiana musi wypływać z nas. bez tej jednej iskry nic się nie zmieni. czuję narastającą we mnie energię, która nie może znaleźć ujścia. jestem w stanie wstrzymania , bo czekam aż pojawi się cudowne rozwiązanie, bo nie chcę zaakceptować tego w jaką sytuację wpadłam. ale co jeśli ono nie nadejdzie?

poniedziałek, 18 lutego 2013

bez snu

już prawie piąta a sen jest jeszcze daleko ode mnie.

stan w jakim się znajduję trudno opisać. to kilkaset nakładających się na siebie i ciągle zmieniających filtrów, przez które przepuszczam rzeczywistość. w zasadzie trochę mi niedobrze. może być, że przez nieustanne podświadome zdenerwowanie. może, że przez comiesięczne dolegliwości.  w każdym razie czuję się jak na karuzeli.

w sobotę naszło mnie na sprawdzenie moich umiejętności towarzyskich. taka wprawka przed Rio (czasami przeraża mnie sposób mojego rozumowania...). działają jak działały, bez szału, ale radzę sobie. zanurzyłam się na jeden wieczór w świecie nieodpowiedzialnych erasmusów żyjących od jednej imprezy do drugiej. i pomyślałam: dlaczego zmarnowałam tamten czas? siedziałam w czterech ścianach zła na siebie, innych i przekonana, że dobrze mi właśnie tak jak było. tylko, że niewiele mi po tym zostało.

gorzka refleksja na dziś: jesteśmy jak muchy latające bez sensu w zadymionym pomieszczeniu. mamy bardzo ograniczone pole widzenia i niemal zerowy wpływ na ogół zachodzących wokół nas procesów. nigdy nie wiemy, czy ostatecznie podejmujemy dobre decyzje. czy nasze przekonania to nie jakiś kaprys chwili, czy może szkodliwy upór.

no więc siedziałam tam, piłam piwo i nawet nie mogłam się łudzić, że tam pasuję. albo że tryskająca od nich młodość może mi się jakoś udzielić.byli mili, ale dzieliło nas wszystko. rozmowa toczyła się raz ze mną, raz obok mnie.

wracając do domu pomyślałam, że dawniej chyba bardziej by mnie to zasmuciło.

rzeczy do zrobienia przed Brazylią:
1. kupić przewodnik - kosztuje ponad stówę (sic!)
2. przestudiować go - po pierwsze nie lubię być nieprzygotowana. po drugie czerpię niezdrową przyjemność z czytania o miejscach w którym jestem będąc w nich. siedzę na ławce, miętolę w rękach, ciągle kartkuję te same strony...tak wygląda moje zwiedzanie.
3. wizyty na siłowni przynajmniej raz w tygodniu - nie mam złudzeń, nie będę nigdy wyglądać jak Adriana Lima, ale może przynajmniej uda mi się nie wyglądać jak Moby Dick.
4. nauczyć się  portugalskiego na tyle, żeby spytać o drogę, nie zostać oszukaną w sklepie i poradzić sobie w pozostałych podstawowych sytuacjach komunikacyjnych (aka towarzyskich).
5. iść do fryzjera - ....
6. zaoszczędzić przynajmniej 1000$
7. przyjąć przynajmniej 2 couchsurferów ( >>zdobyć pozytywne referencje>>postarać się, żeby któryś z nich był z Brazylii).
8. ustalić wreszcie jakiś plan podróży
9. nauczyć się gotować chociaż jedno typowe polskie danie



wtorek, 12 lutego 2013

nocna zmiana

Holding on to anything is like holding on to your breath. You will suffocate. The only way to get anything in the physical universe is by letting go of it. Let go and it will be yours forever.


Taak. A jednocześnie co robię? Czołgam się i walczę z uporem o kawałek własnej osobowości. Materia stawia opór. Dlatego pozwolę sobie zinterpretować "letting go" po swojemu i dopasować do mojej własnej sytuacji.Letting go of other people's feelings and expectations.

Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego ile agresji może kryć się w niewinnym z pozoru "po co?". Nie mam siły się już tłumaczyć.Nie. Poprawka: nikt nie ma prawa mnie pytać o powody i  mam gdzieś czy to się komuś podoba czy nie.

 Miałam być teraz w Pradze. "I'm writing this so that we could both forget and move on with our lives". Zawsze zostaję z tyłu.

Przeczytane: skończyłam Viajes...i Fabrykantkę aniołków Lackberg (chciałabym się nauczyć szwedzkiego, żeby przekonać się kto - tłumaczka czy autorka - ma problem z zasobem słownictwa)

Obejrzane: Broken

Żyć dla siebie. Działać i robić to, czego chcę  i na co mnie stać, a nie to, na co pozwala mi układ sił we wszechświecie.











wtorek, 5 lutego 2013

Aventurera

Wiecie co? Zrobiłam to. I nie wiem...wychodzę z założenia, że jakoś to będzie. Jestem dorosłym, w miarę ogarniętym człowiekiem. Poradzę sobie.


Na moim koncie bankowym przygnębiająco niewielka ilość pieniędzy, więc do końca miesiąca będę najbardziej oszczędną osobą we wszechświecie. Zaproszenia na obiady mile widziane.

Dlaczego się zdecydowałam? Bo czas już najwyższy zrobić coś dla siebie. Każdy przeżywa taki bunt na jaki go stać i jakiego potrzebuje.

sobota, 2 lutego 2013

Zakończ każdy akapit zdaniem pytającym

istnieje pewien związek między moim złym samopoczuciem wywołanym rozczarowaniami miłosnymi a moją wagą. kiedy jestem nieszczęśliwa, zawsze chudnę. może podświadomie produkuję sobie przykre doświadczenia, żeby zmniejszyć ilość tkanki tłuszczowej w organizmie?

a może po raz kolejny przesadzam z autoanalizą. bo kiedy chcemy zjeść banana, po prostu go jemy bez zastanawiania się czy jemy go na złość naszym rodzicom. w przeciwnym razie nigdy byśmy tego banana nie zjedli. prawda?

powodowana tym impulsem spięłam pośladki (które mi ostatnio schudly! win!) i zarezerwowałam bilety do Ameryki. zwracam uwagę na dobór słów: zarezerwowałam. jeszcze nie kupiłam, bo jestem lamą, która nie potrafi obsługiwać płatności elektronicznych. w poniedziałek okaże się czy moja rezerwacja jest jeszcze ważna. ale czy do tego czasu nie opuści mnie cała odwaga i determinacja?

przez ostatnie dni przechodzę przez wszystkie możliwe rodzaje paniki związane z podjęciem tej decyzji i wydania wszystkich moich oszczędności na ten jeden jedyny cel. zaczynam kwestionować moje motywy. podczas, gdy po prostu powinnam zjeść tego banana skoro mam na niego ochotę. czy nie?