zostałam najzwyczajniej w świecie bez pracy. nie byłam w takiej sytuacji od dłuższego czasu. a najgorsze jest to, że nie wiem czy dostanę to, co mi się należy i zupełnie nie mam planu na przyszłość. podczas gdy ja znów będę musiała prosić rodziców o pomoc, ludzie w moim wieku mają już żony, mężów i domy i dzieci. o nie o nie , znów to samo: nie mam nic, nie mam nikogo.
będę musiała najprawdopodobniej zrezygnować z tego, co umiem i lubię. czekają mnie (jeśli dobrze pójdzie!) dziesiątki rozmów w gabinetach z przeszklonymi drzwiami, jakieś teksty w stylu, "za dziesięć lat wyobrażam sobie siebie...", "moją największą wadą jest perfekcjonizm...", "uwielbiam pracować w zespole..."...........................................................................................................
w sobotę o 5 rano ładnie świtało, kiedy wyposażona w plastikowy hak wracałam z udanego spotkania z ludźmi, których prawie wcale nie znam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz