piątek, 24 lutego 2012

O dwóch polskich filmach

To był trochę tydzień kinowy. Widziałam Sponsoring i Różę. Po polsku, chociaż właściwie przed Oscarami chciałam zobaczyć coś więcej z nominowanej puli, żeby wyrobić sobie zdanie i wesprzeć, jak co roku, mojego faworyta. Wygląda na to, że nie zdążę. Tak wyszło.
Sponsoring wydał mi się przede wszystkim ciekawy. Szumowska pokazuje nośny temat prostytucji, ale nie z perspektywy zbiorowego rachunku sumienia czy tragicznych losów zmuszanych do nierządu niewiast. Widzimy Juliette Binoche, która odkrywa, że codzienność to piekło i luksusowa klatka oraz młode, ładne prostytutki, które uzależniają się od posiadania większej ilości pieniędzy i godzą się w zamian na przeróżne upokorzenia. Seks występuje w różnych sekwencjach i konfiguracjach. Czasem wyzwalający, czasem skonsumowany, często smutny. Po wyjściu z kina pomyślałam: obejrzałam właśnie niezły, współczesny film na europejskim poziomie.
A dzisiaj po seansie doszłam do wniosku, że Róża nie miała prawa powstać. Bo chociaż miłość na tle wojennej zawieruchy to temat bardzo chwytliwy, to jednak tutaj kochają się ludzie z przeszłością, niepiękni i niemłodzi, wojna owszem jest i to nawet brutalna, ale kto jest dobry a kto zły? Kto jest Germańcem, kto Ruskiem a kto Polakiem? Bohaterowie walczą o przeżycie gołymi rękami, nurzając się w błocie, ale nagroda za ich wysiłki nie przychodzi, sąsiedzi raz przychodzą do siebie z butelką wódki, by za chwilę na siebie nawzajem donieść, albo okraść. Ilość gwałtów, jakie dokonują się na oczach widza w trakcie filmu również odbiega od standardów nawet bardzo brutalnych produkcji. Historia wielce emblematyczna, która była w jakimś sensie dzielona również przez moich dziadków. Myślałam o nich podczas seansu. Kto chciałby to obejrzeć? Dla kogo powstała Róża? Dla mnie. W momencie, w którym, jak powiedziała J. wszystko powinno być już dobrze, nic nie idzie ku lepszemu, wręcz przeciwnie. Piekło dopiero się zaczyna. Polecam.




Brak komentarzy: