rzucam kamyki na dno przepaści i czekam kiedy usłyszę jak uderzają o dno. całkiem zabawne zważywszy na to,że za każdym razem wyczekuję tego z równą niecierpliwością. tak jakby miało się nie udać. a to wszystko bez żadnych owadów w brzuchu. na zimno.
czytam postmodernistyczną i trochę punkową powieść detektywistyczną R. Martineza.podoba mi się, ale nie ze względu na intrygę, lecz na problem tożsamości głównego bohatera. kto jest kim? fikcja miesza się z rzeczywistością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz