piątek, 19 sierpnia 2011

Ziewnik




ostatnie dni mają smak tarty malinowej, którą przyrządziłam już drugi raz. na pewno też nie ostatni. przepis wyrwałam z popularnej gazety dla pań domu. nie, nie kupuję takich. znalazłam ją w poczekalni u dentysty.
postanowiłam cieszyć się każdą sekundą tego mijającego na moich oczach sierpnia, bo wiem, że we wrześniu nie pozwolę sobie na posiadanie wolnego czasu: kursy wakacyjne, nowa praca, starzy uczniowie, nowi uczniowie...

ostatniej nocy śniły mi się kocięta pożerające swoje młodsze rodzeństwo. bezsilnie patrzyłam na to, co się działo. nowy sennik Gaby sugeruje, że koty jako takie mogą być odzwierciedleniem mojej kobiecości rozumianej jako siła, samowystarczalność i kapryśność, natomiast śmierć mówi o momencie przejściowym w moim życiu oraz o tym, że może mnie wiele czekać, jeśli pozwolę sobie na przejście na kolejny etap. no, czyż to nie banalnie proste?

na upały nie ma nic lepszego niż dwa rodzaje filmów: lekkie komedie o zabarwieniu erotycznym (Tamara Drewe) oraz horrory (The woman in black i Los ojos de Julia.

Brak komentarzy: