niedziela, 16 sierpnia 2009
dobra. ostatnio było zbyt emowato.
ostatnio pewien młodzian wytknął mi, że nie znam słowa menażeria. otóż znam. okazuje się bowiem, że słowo to może mieć aż 3 znaczenia. pomieszczenie, w którym znajdują się zwierzęta różnych gatunków i ras, numer cyrkowy ze zwierzętami oraz te zwierzęta właśnie.
kończę czytać "sto butelek na ścianie". zabawne i nieźle napisane. żadna tam wielka literatura, ale przynajmniej nie mam wyrzutów, że marnuję czas.
w ogóle to dostrzegam brak poważanych pisarek w literaturze światowej. w ostatnim czasie jedyną w zasadzie autorką, o której mozna powiedzieć, że jej czytelnicy to ludzie obojga płci, to JK Rowling. a wcześniej? E. Bronte? J. Austen? były wielkie, ale przecież nie ma sił zmusić facetów, żeby to przeczytali. o co w tym chodzi? moze tylko A. Christie wyłamuje się nieco z tego schematu.
do mojego pokoju wleciala biedronka i mnie przestraszyla.
zdjęcie: plac nowy na krakowskim kazimierzu. dokładnie w tym miejscu stałyśmy wczoraj z gabs i zarłyśmy najwspanialsze zapieksy na świecie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
te legendarne krakowskie zapiekanki, co to je jakis pan robi całokowicie od podstaw? ostatnio mi ktos opowiadał o tym ze jest cos takiego w krakowie.
znaczy wątpię żeby chleb też sam wypiekał, ale TAK to TE legendarne zapiekanki. z okrąglaka.polecam
Prześlij komentarz