poniedziałek, 28 marca 2016

na powierzchni


niezliczona ilosc deadline'ow bez twarzy mnie osaczyla i staram sie utrzymac na powierzchni wydarzen. wydawaloby sie, ze nic prostszego, gdyby nie fakt, ze nie umiem plywac.

x jest tres tres sympatyczny. dobrze wychowany, kiedy sie widzimy. i wkurwiajaco bezosobowy. moja psyche stara sie jakos zracjonalizowac ten najnowszy akt odrzucenia i uprawia propagande gniewu oraz resentymentu: dlaczego mialabym chciec byc z kims kto majac mozliwosc delektowania sie znakomitym bordeaux zachowuje sie jakby stalo przed nim tanie i slodkie wino stolowe? zeby bylo jasne: tym bordeaux jestem ja.


dla odmiany zdaje sie, ze tymczasowo nadal znajduje sie w orbicie zainteresowania f. ale nie robi to na mnie specjalnego wrazenia. na szczescie.

obejrzane: the witch
odsluchane: cigarrettes after sex 
jedyna oznaka swiat wielkanocnych: jajka w mojej lodowce




niedziela, 20 marca 2016


z podrozy do foz:
 
tyle o wodospadach. nie potrafie o nich napisac, zeby nie popasc w patos.
poza tym potwierdzily sie wczesniejsze diagnozy i rzeczywiscie zyje pod presja czasu i normy grupowej, podczas gdy moja kolezanka absolutnie nie. i stad czasami dochodzilo do mnie do wewnetrznych spiec o duzej sile. ale kolezanka przezyla. ja rowniez.
i argentyna. i zobaczyc wszystko to,co jest w poblizu. moj cel



z podrozy do wnetrza siebie:
jest tylko pare osob na tym swiecie, ktore autentycznie podejmuja wysilek, zeby mnie wysluchac. i jest obecnie jedna, ktora sluchac nie chce i nie moge zmusic jej,zeby mnie sluchala. ani, zeby skierowala w moim kierunku chociaz jedno pytanie.
musze sie skupic i zaczac produkowac cos konkretniejszego niz plany.



sobota, 12 marca 2016

obracam sie w pierzyne

a do dupy z kontrola, przezornoscia i w ogole zdrowym rozsadkiem. stanowia wartosc same w sobie, ale daja malo frajdy. nie to co krotkowzrocznosc i beztroska. 

jade jutro obejrzec cud swiata. i obym nie zabila towarzyszki mojej podrozy, ktora jest taka hop do przodu, ze mam ochote czasami odciac jej glowe i wbic na pal...ale ok ok. keep calm and take pictures.

moze uda mi sie przedostac sie do argentyny w ciagu najblizszych godzin. jestem podekscytowana. a moze nawet do paragwaju?

poniedziałek, 7 marca 2016

o zwodniczym uroku pozornej kontroli nad rzeczywistoscia

kiedy juz mi sie wydawalo, ze moge skontrolowac przynajmniej siebie, postawic sobie zapory w postaci blokad na facebooku, skasowac numer telefonu, zeby mnie nie kusilo etc etc obiekt X, nieswiadom tego, ze jego brak zainteresowania nie jest mi obojetny, wkracza w pole widzenia. i efekt jest znaczacy.

bo:

 x > y+ z

przeczytalam stryjenska. oczywiscie bardzo dobrze napisane.
i o ile pierwsza polowa ksiazki obfituje w barwne anegdoty, o tyle druga pokazuje do czego moze doprowadzic nadzwyczajna lekkosc ducha. skonczylam czytac o 3 nad ranem i zrobilo mi sie jej szkoda. ale z drugiej strony, co za absurdalna krotkowzrocznosc nia kierowala! co za brak praktycznego myslenia.

tak mnie ostatnio tknelo.
a co jesli nie jestem niczym wiecej niz jebanym, przerazonym control freakiem?