czwartek, 24 września 2015

pretensjonalny wieczor z frances ha

bardzo łatwo się utożsamić. kto nie miał w swoim życiu okresu kiedy pracował w dziesięciu miejscach naraz za byle jakie pieniądze, żeby udowodnić sobie i innym, że jest samowystarczalny? ok, niektorzy nie musieli. ja musiałam. aż wszystko stanęło na głowie, zrobiłam to czego nie powinnam była, pojechałam tam, gdzie nie powinnam była i pracowałam tam, gdzie wydawało się, że też nie powinnam była. to była moja własna learning curve, która trwa po dziś dzień, więc kiedy zobaczyłam frances, która kelneruje i żyje na walizkach poczułam, że to o mnie. bo ja też nie wiem co będzie. robię sobie to, co mam robić, ale też jestem ciągle w dwóch/trzech walizkach. nie mam korzeni.


idę jutro na rock in rio. odbywa sie do dwa lata. jutro, chociaz to dzisiaj gra system of a down i queens of the stoneage....mam bilety za darmo a mimo to wydam miliony monet. bo jest to bardzo zle zorganizowany festiwal. 
niewazne. nienawidze siebie kiedy narzekam . na rio, polske, pogode. fuck. 


these foolish things.






Brak komentarzy: