czwartek, 10 września 2015

ciesze sie, ze u ciebie tez wszystko w porzadku.

 tym razem wyjazd byl ciezszy. kiedy w styczniu 2014 zmierzalam do brazylii, bylam przestraszona, ze sie nie uda, ale wiedzialam, ze jesli sie nie powiedzie, zawsze moge wrocic. nawet za 3 miesiace. ale teraz wyjezdzalam wiedzac dokladnie do czego wracam, jak ciezko bedzie i bez wiadomej daty powrotu, ktora moze rownie dobrze przeciagnac sie do jakiegos czerwca 2016... (oh no). poryczalam sie na lotnisku jak hobbit.


po tej stronie zaczelo sie jak nowy sezon serialu o superbohaterach. nowy sprzet, stare problemy.

w moim nowym mieszkaniu panuje burdel nie z tej ziemii i nie wierze, ze to pisze, ale to ja jestem inicjatorem zmian, nowej organizacji i ogarniania. ale wcale nie czuje sie jak jakis steve jobs. tylko jak persona non-grata, ktora zaburza jakos funkcjonujacy do tej pory nieporzadek.

poza odgrywaniem roli inspiratora, czytam tez 4 czesc Millenium napisana przez nowego autora. nie jest taka zla. ale bynajmniej nie jest warta tego, zeby zarywac dla niej noce, co przeciez zdarzalo mi sie przy trylogii. w ksiazce klebi sie jakies milion mniej lub bardziej wiarygodnych postaci spelniajacych role szczebli, po ktorych glowni bohaterowie wspinaja sie na szczyt piramidy. i cos mi mowi, ze na samej gorze moze sie okazac, ze widok nie wynagradza naszego kilkusetstronnicowego wysilku (oh no).

a zdj powyzej z" golebia, ktory usiadl na galezi" roya anderssona. podobal mi sie, choc wieksze wrazenie wywarl na mnie "do ciebie, czlowieku". scena, ktora widac na zdj pochodzi chyba z najmocniejszego epizodu. do srodka metalowego bebna wchodzi grupa czarnoskorych niewolnikow. zaraz jeden z zolnierzy roznieci pod nim ogien a ludzie w sroku zaczna biec. ich ruch (?)  wytworzy melodie, ktora napawac sie bedzie grupa kolonizatorow w podeszlym wieku. ciekawy komentarz do obecnie rozgrywajacej sie dyskusji na temat ruchow migracyjnych w Europie.



Brak komentarzy: