Zarezerwowałam dzisiaj bilet. A zatem to już oficjalne. Jeśli dwa miesiące po wyjeździe wrócę z podkulonym ogonem, to oznacza, że nie udźwignęłam tego finansowo i nie udało mi się ani znaleźć pracy, ani uczniów, ani stażu. Dokąd jadę? Za morze. Dlaczego? Z grubsza dlatego, że mi się tak ubzdurało, uwidziało i wymarzyło. Poza tym, już dawno doszłam do wniosku, że chciałabym przed śmiercią pomieszkać za granicą. Nie podejrzewałam, że wiązać się to będzie z powrotem do szkolnej ławy, ale czy tak naprawdę cokolwiek można w życiu przewidzieć? Mam duży apetyt na to, co nadejdzie.
Nazwijmy to eksperymentem. Przeprowadzam go na sobie. Temat brzmi: Czy można znaleźć szczęście tam, gdzie chce się je znaleźć i odwrócić swoje życie o 180 stopni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz