piątek, 28 grudnia 2012

jeśli dzisiaj byłby koniec

Memento mori.

Staram się być dla innych dobra. Usiłuję być sympatyczna nawet dla ludzi, których nie lubię. Albo uprzejma. To za mało.

Życie to nie gra w SIMSY, gdzie możesz wykasować kupę śmieci i jeszcze na tym zarobić, wyprosić z domu Śmierć, opiekę społeczną, wpisać kod i kupić sobie czerwonego mercedesa. Życie po prostu nie ma najmniejszego sensu. Za dobre sprawowanie dostajesz tak samo w dupę jak miliarder, rabuś czy gwałciciel. Nie odkrywam Ameryki a jednak odkrywam ją dla siebie.

Umiera teraz chyba mąż mojej kuzynki, z którą bawiłam się w dzieciństwie. Człowiek, którego bezpodstawnie osądzałam od lat i którego nigdy tak naprawdę nie przyjęłam do rodziny. Wstydzę się tego. I mam wyrzuty sumienia jak stąd do Auckland. Nastepnym razem, zanim pomyslę o kimś źle, spróbuję sobie wyobrazić jak wyglądało jego życie w ciągu ostatnich 15 lat. Nie oceniać.

A Monachium? To jak skok do wody z półki skalnej, ale nie mam żadnych wiadomości o tym jak głęboka jest ta woda. 1 m? 15m? 25m? Pomijam fakt, że nie umiem pływać.http://www.youtube.com/watch?v=s2VzLn6DMCE




1 komentarz:

MaPaKi pisze...

Nie znam układów, ale możesz spróbować porozmawiać z tym człowiekiem (mężem kuzynki). Prawdopodobne, że uzna to za sztuczne, przecież jest w stanie takim a nie innym...
Ale możesz spróbować.