Staram się być dla innych dobra. Usiłuję być sympatyczna nawet dla ludzi, których nie lubię. Albo uprzejma. To za mało.
Życie to nie gra w SIMSY, gdzie możesz wykasować kupę śmieci i jeszcze na tym zarobić, wyprosić z domu Śmierć, opiekę społeczną, wpisać kod i kupić sobie czerwonego mercedesa. Życie po prostu nie ma najmniejszego sensu. Za dobre sprawowanie dostajesz tak samo w dupę jak miliarder, rabuś czy gwałciciel. Nie odkrywam Ameryki a jednak odkrywam ją dla siebie.
Umiera teraz chyba mąż mojej kuzynki, z którą bawiłam się w dzieciństwie. Człowiek, którego bezpodstawnie osądzałam od lat i którego nigdy tak naprawdę nie przyjęłam do rodziny. Wstydzę się tego. I mam wyrzuty sumienia jak stąd do Auckland. Nastepnym razem, zanim pomyslę o kimś źle, spróbuję sobie wyobrazić jak wyglądało jego życie w ciągu ostatnich 15 lat. Nie oceniać.
1 komentarz:
Nie znam układów, ale możesz spróbować porozmawiać z tym człowiekiem (mężem kuzynki). Prawdopodobne, że uzna to za sztuczne, przecież jest w stanie takim a nie innym...
Ale możesz spróbować.
Prześlij komentarz