czwartek, 29 września 2011

girl with the thorn in her side

Kiedy pędzę na rowerze przez miasto, mam zazwyczaj za dużo czasu, więc oddaję się różnorakim rozmyślaniom. Często nawiedza mnie myśl: jak niewiele brakowało, żeby uderzył mnie ten samochód, ten tramwaj, żeby ten koleś wszedł mi pod koła, żeby koło mojej pięknej holenderki utknęło między szynami, żeby moja czaszka rozbiła się o kocie łby. Psycholog mógłby powiedzieć, że fantazjuję o śmierci. Mógłby powiedzieć też, że robię to, bo czekam na moment, w którym zwrócę czyjąś uwagę. Ach, jacy oni są mądrzy ci psychologowie!
Odkryłam, że fotel stojący przy oknie idealnie nadaje się do płakania. Można odchylić głowę do tyłu w geście wyrażającym poczucie beznadziei i ostatecznej rezygnacji. można oprzeć łokieć i głowę na tym łokciu nawet też, bo oparcia są niczego sobie. Można jednocześnie patrzeć przez okno, drżeć z zimna, podglądać sąsiadów, na temat których snuć można fantazje dotyczące ich szczęśliwego życia. Można w tym fotelu czuć się okropnie samotnym, innymi słowy.
Kilka dni temu miałam właśnie taki oto moment samoudręczenia. Tak bardzo chciałabym, żeby już było dobrze.





Brak komentarzy: