wtorek, 3 listopada 2015

znikniecia i powroty

przytrafilo mi sie cos, czego bardzo kiedys chcialam w momencie, w ktorym najmniej tego potrzebuje.

w halloween wstal z martwych koles, z ktorym umowilam sie na wyjazd do monachium w styczniu 2013 i ktory nigdy sie tam nie pojawil. spotkalismy sie po raz pierwszy na zywo przez absolutny przypadek okraszony ironicznym chichotem losu na ulicy w rio de janeiro w sobotnia noc. a wcale nie chcialam byc wtedy w lapie...rozmawialismy do 4.30.

na zawsze zapamietam jego mine na moj widok. nigdy jeszcze nie bylam swiadkiem jak szczeka doslownie opada komus do podlogi. ja wiedzialam przynajmniej, ze on tu mieszka. on byl w szoku.

i tylko nie wiedzialam co powiedziec czlowiekowi, ktory zmaga sie z wyrzutami na temat sprawy sprzed prawie 3 lat, o ktorej nawet nie pamietam.  a jesli o niej pamietam to tlyko dlatego, ze dzieki jego niedojrzalemu zachowaniu ja bylam w stanie uswiadomic sobie czego chce i na co mnie stac.


moj eksperyment wreszcie zaczyna dzialac.











Brak komentarzy: