Piszę właśnie kolejny research proposal i oczywiście nie mogę się skupić. I dumam nad różnymi rzeczami.
Z lekkim niedowierzaniem uświadamiam sobie, że jestem singlem od dobrych paru lat. Bynajmniej nie nudziłam się przez ten czas i nie mówię tego w sensie o ja biedna, bo akurat, o dziwo, w tym właśnie kosmicznym momencie mam to gdzieś. Chodzi mi o to, że zgromadziłam trochę doświadczenia i sądzę, że przynajmniej w Rio, ale chyba też na całym świecie, trzeba zmian.
To be fair, moje rozważania są ściśle związane z tym, że F. zepsuł mi cały wczorajszy wieczór i ostatnio pełnię rolę powiernika osoby, która też zauważyła, że ludzie nie respektują w randkowaniu podstawowych zasad etykiety (ani logiki...).
W Rio ludzie rzadko chcą być w związkach, bo rynek jest dynamiczny i dużo osób stwierdza, że zawsze może trafić się coś lepszego. Nie oznacza to, że sobie czegokolwiek przy tym odmawiają. Stosują raczej techniki z rodzaju: 3 sroki za ogon, wilk syty i owca cała i zdecydowanie jedzą chleb z więcej niż jednego pieca. (metawhore mode on!).
Taka sytuacja prowadzi do tego, że często spotykasz się z kimś bez zobowiązań przez jakiś czas, zazwyczaj z więcej niż jedną osobą na raz i w zasadzie tajemnicą poliszynela jest, że znajomości mają charakter chwilowy dla obu zaangażowanych stron. Innymi słowy kiedy wchodzisz na swojego facebooka albo idziesz do jakiegoś klubu często możesz natknąć się na osoby, które znasz w sensie tym biblijnym. Ja nadal nie mogę do tego przywyknąc i wydaje mi się to przedziwne, ale obserwuję moje brazylijskie koleżanki, które podchodzą do tego całkowicie na luzie, bo tak tu po prostu jest. Swoją drogą...czy to nie miłe, że nie prowadzi to do konfliktów, wojen i dramatów? Owszem, o ile zachowa się jakieś zasady etykiety.
Szkoda, że rzadkością jest obecnie, że ktoś nie zniknie nagle bez słowa w odmętach internetu mimo iż jeszcze chwilę wcześniej deklarował, że jest zainteresowany, że przywita się z tobą na stopie koleżeńskiej a nie będzie udawał, że cię nie zna. Chyba to strach przed konfrontacją napędza tę spiralę. I lenistwo.
Są 24 stopnie a ja marznę z zimna.
A mój research proposal się nie pisze. Bo głupi F. na mój widok wykonał tylko ruch głową i poszedł dalej...Chrzanić go i jego głupi basen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz