watpie wiec jestem.
ostatnie dni spedzilam dogladajac opuchlizny wielkosci przecietnej pilki tenisowej, ktora pojawila sie na mojej szczece po leczeniu kanalowym. bylam zaskoczona (czyt. przerazona) kiedy obudzilam sie z tym wykwitem na twarzy. bycie 10 000 km od domu z szybko powiekszajacym sie zapaleniem dziasla, ktore wg. wikipedii moze przeniknac do krwii a wtedy sie umiera bo to jak gangrena...jest wykanczajace. bylam strzepkiem nerwow. na szczescie kilkanascie dawek antybiotyku pozniej...wygladam w miare normalnie.
sa ludzie, ktorzy naprawde nie doceniaja tego, co maja. to nie o mnie.
powinni kurwa rozejrzec sie wokolo i uswiadomic sobie, ze moglo byc duzo duzo gorzej. a ich problemy sa naprawde z dupy. chcialabym miec takie. tak, pisze o kims konkretnym.
Obejrzalam True Detective podczas mojej rekonwalescencji. Niezle. Imponujace zestawienie smetnej folkowej muzyki, klimatycznych pejzazy amerykanskiego poludnia, pseudoegzystencjonalnego belkotu i odrazajacej zbrodni, ktora fascynuje.
za kazdym razem kiedy slysze samolot - mysle o nim, bo wiem, ze czesto lata do BH, zeby spedzic czas ze swoja dziewczyna. mieszkam niedaleko lotniska.
to ciekawe, ze mimo wszystko nie winie go.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz