czwartek, 24 lipca 2014

tennis ball

watpie wiec jestem.


ostatnie dni spedzilam dogladajac opuchlizny wielkosci przecietnej pilki tenisowej, ktora pojawila sie na mojej szczece po leczeniu kanalowym. bylam zaskoczona (czyt. przerazona) kiedy obudzilam sie z tym wykwitem na twarzy. bycie 10 000 km od domu z szybko powiekszajacym sie zapaleniem dziasla, ktore wg. wikipedii moze przeniknac do krwii a wtedy sie umiera bo to jak gangrena...jest wykanczajace. bylam strzepkiem nerwow.  na szczescie kilkanascie dawek antybiotyku pozniej...wygladam w miare normalnie.

sa ludzie, ktorzy naprawde nie doceniaja tego, co maja. to nie o mnie.

powinni kurwa rozejrzec sie wokolo i uswiadomic sobie, ze moglo byc duzo duzo gorzej. a ich problemy sa naprawde z dupy. chcialabym miec takie. tak, pisze o kims konkretnym.

Obejrzalam True Detective podczas mojej rekonwalescencji. Niezle. Imponujace zestawienie smetnej folkowej muzyki, klimatycznych pejzazy amerykanskiego poludnia, pseudoegzystencjonalnego belkotu i odrazajacej zbrodni, ktora fascynuje.

za kazdym razem kiedy slysze samolot - mysle o nim, bo wiem, ze czesto lata do BH, zeby spedzic czas ze swoja dziewczyna. mieszkam niedaleko lotniska.
to ciekawe, ze mimo wszystko nie winie go.

Brak komentarzy: