wtorek, 28 maja 2013

mam w dupie taki maj. co to ma być?

zimne czeskie piwo po pracy. w środku nocy. szczerze mówiąc wolałabym caipirinhę, ale nie mam limonek na stanie.


dzisiaj zdałam sobie sprawę z tego, że prawie od 15 lat ciągle chcę tego samego. chcę być ładna i popularna. żałosne. ale wydaje mi się, że kiedy się już stanę tą wersją mnie 2.0, będę szczęśliwa. tylko, że ten model chyba był wadliwy od samego początku. ma czarną dziurę, której nigdy nie jest dość.teraz chcę zapchać tą zachłanną przestrzeń...<uzupełnij wg tego co dyktuje ci twoja wyobraźnia lub znajomość tematu>

poprosiłam moich byłych wykładowców o pomoc. co ciekawe, kiedy kończyłam studia, byłam absolutnie przekonana, że nigdy w życiu nie będę musiała mieć z nimi nic wspólnego, palenie mostów, let's forget about it etc. a tymczasem korzę się w pozycji dziękczynno-błagalnej i pokładam ufność w ich litości.



kiedy byłam w Brazylii, wydawało mi się, że ichniejsze piwo jest fatalne. że nie czułabym się tam nigdy bezpiecznie. że nigdy nie zrozumiałabym tego, że dla nich za 15 minut, znaczy nigdy a widzimy się jutro, to nic innego jak, "cześć". ale patrząc na to, co mam tutaj, wolałabym chyba drżeć o to, czy liczba kart płatniczych w moim portfelu się zgadza niż zamartwiać się tym, czy... <uzupełnij wg tego, co dyktuje ci twoja wyobraźnia lub znajomość tematu>





Brak komentarzy: