Taka już moja natura, która lubi mieć ułożone wszystko wszystko w rządku, która w sytuacjach niezbyt jasnych zadręcza się wielością możliwości, próbując nieudolnie przewidzieć każde możliwe zakończenie. Na co mi to?
Zawsze chcemy tego, czego nie możemy mieć.
Ale przecież...
Nie zawsze to, czego chcemy jest tym, czego nam trzeba.
Czy trzeba mi czegoś prawdziwego? A może tylko złudzenia?
2 komentarze:
Złudzenie też może być przyjemną formą, ale gdyby wszystkie nasze złudzenia miały stać się rzeczywistością, moglibyśmy przenieść się do koszmaru na własne życzenie. Możliwe że myślimy o różnego rodzaju złudzeniach. O tych które chcemy, czy może o tych drugich, które nawiedzają nasze życie bez naszej woli, bo te drugie, potrafią pięknie pachnieć, a kiedy ich już dotykamy, zamieniają się w oślizgłą, chłodną, martwą rybę, która patrzy ślepym okiem, jakby chciała nam przez to powiedzieć:
a czego się spodziewałeś?
Jaka może być recepta na złudzenie, które wdziera się do głowy niechciane? Przefiltrowanie wszystkiego na spokojnie, jak oczyszczenie mętnej wody, przelanej przez gazę.
Gdyby to było takie proste.
Prześlij komentarz