wtorek, 28 sierpnia 2012

what are the odds?

Sporządzony plan naprawy o 3.51 w pełnym świetle dnia nie wygląda już na możliwy do zrealizowania.

To może kolejna gorzka refleksja na temat tego łez padołu.
Drugie szanse jako pokrzepiająca idea nie istnieją.
Istnieje chwila, kosmiczny moment dziejowy, od której zależy coś i jeśli zostanie dobrze wykorzystana , coś się wydarzy. Jeśli nie, nigdy nie można do niej wrócić. Wszystkie pionki zdążą się przemieścić na szachownicy, nowe linie frontu zostaną zarysowane i cały wszechświat będzie miał w dupie to, że gdzieś kiedyś coś mogło być, ale nie było.


Przyszło mi to do głowy w sobotę i nie potrafi odejść.


Razem z jeszcze jedną myślą na temat grania według cudzych reguł i udawania kogoś kim nie jestem. Zawsze wychodzi bokiem. Może nie ma po co udawać zrównoważonej, spokojnej i zdystansowanej. Bo to prowadzi tylko do tego, że zaczynam się wstydzić tego, jak chodzę i oddycham.


1 komentarz:

Etikseron pisze...

Zakładanie masek jest często niezależne od nas. Nawet jeśli bardzo chcemy zachować siebie, to w pewnych sytuacjach wariujemy i nakładamy maski na twarz. Częściowo dla obrony, częściowo dla zysku. Jedynie celowe maskowanie się, przez cały czas, może męczyć, bo zatracamy siebie, żeby po pewnym czasie, nie wiedzieć, kim tak naprawdę jesteśmy. Jak ze wszystkim, są zalety i wady każdego postępowania, a na mecie czekają na nas konsekwencje.