sobota, 5 maja 2012

undo your mind

jazda bez trzymanki, neurochirurgia, masakra. call it what you want. wracasz z pracy pewnego dnia i dowiadujesz się, że nie masz prądu i mieć nie będziesz, bo właściciel mieszkania nie płacił rachunków od dwóch lat. w ciągu kolejnych 24 godzin dzięki pomocy przyjaciół organizujesz superszybką akcję przenosinową do nowego lokum, pomagasz ile możesz, przerażasz się brakiem kasy na opłacenie dwóch mieszkań na raz, brakiem stałej pracy i tym, że jesteś spóźniony, nie spałeś, nie wiesz już nic, nie ogarniasz, ciągle pracujesz w 4 różnych szkołach na raz, starasz się odłożyć jeszcze coś na wyjazd do Wiednia, spakować, kupić euro, zdążyć uff i nagle znajdujesz się w Wiedniu ze szprycem w dłoni, przyglądasz się kwitnącym na różowo kasztanom, podziwiasz Pocałunek Klimta i ogrody Schonbrunnu, nie chcesz wracać, sytuacja stresowa, nikt cię nie lubi, ktoś ma ci coś do zarzucenia, nie masz czasu dla siebie, robisz coś czego nie chcesz, presja grupy, chcesz wracać, jedziesz nocnym autobusem i starasz się nie rozmyślać nad tym jak bardzo porąbane jest twoje życie i ile czasu w pojedynkę to odpowiednia ilość czasu i czy coś jest nie tak z tobą samym, ależ oczywiście, że coś jest z tobą nie tak. szósta rano Katowice. poranek jest już ciężki od upału. siódma rano Kraków. na Salwatorze, łapiesz nieudolnie sen. to nic, to tylko ostatnie dwa tygodnie mojego życia.

co przeczytałam? pasjonujące reportaże na temat Wysp Owczych M. Michalskiego i M. Wasilewskiego. przez chwilę sądzę, że mogłoby mi być tam nieźle. złudzenie.


1 komentarz:

wersjatestowa pisze...

:( smutna historia opowiedziana.. fantastycznie!