poniedziałek, 9 sierpnia 2010

"ulik_" czyli tak i z powrotem


Nasz pociąg-widmo odjeżdżał o 4:50. Nawet nie próbowaliśmy uprzednio spać. Całą noc spędziliśmy na pakowaniu, które ujawniło pewien niepokojący fakt: stałam się osobą bardziej zależną od przedmiotów niż kiedyś. Dawniej wystarczyło, że spakowałam mydło, szczoteczkę i pastę. A teraz wylazła ze mnie baba, która nie ruszy się bez swojego kremiku, żelu i balsamu o mleczku do demakijażu nie wspominając. Ale mimo wszystko ta baba się bez tego ruszyła (żel do mycia twarzy wyjąwszy).
Przemierzyliśmy Polskę wzdłuż, zatrzymując się dość często z powodu remontów linii kolejowej Warszawa - Gdynia (Euro 2012) znosząc ludzi przeróżnej maści i wchłaniając batoniki musli na przemian z brzoskwiniami. Szybko stało się jasne, że pogoda nie jest po naszej stronie (nigdy nie jest, cholera!).
W sympatycznym mieście Gdynia zmokliśmy doszczętnie i zgorszyliśmy się cenami komunikacji miejskiej. Pocałowaliśmy też darowany nam na jedną noc kawałek podłogi oraz zostaliśmy obdarowani przez niezwykle gościnną Anię S. rosołkami i cytrynówką (mniam i dziękujemy).
Następnego dnia blady świt zastał nas w porcie karmiących stadko wróbli i oczekujących na tramwaj wodny. Szkoda, że nie ma takich w Krk.
Na Helu rozbiliśmy się na jedynym możebnym polu namiotowym (zainteresowanym chętnie udostępnię namiary) i ruszyliśmy na plażę. Zażywaliśmy kąpieli wodnych na przemian ze słonecznymi kiedy się tylko dało, przechadzaliśmy się do Juraty i wypróbowaliśmy kawę chyba we wszystkich możliwych lokalach a ja zjadłam mnóstwo ryb (jak na mnie).
Niezachęcające prognozy wygnały nas w niedzielę do Gdańska, gdzie siedzieliśmy do poniedziałku rano. Szału nie ma, bardziej podobał mi się Toruń, ale ten zegar z bazyliki, no pikny, ty wąziutkie uliczki i te cuda na Jarmarku Dominikańskim (zakupiliśmy 3 zajefajne DVD, he-he) wystarczyły, żebym się zamknęła i przestała narzekać.
Na koniec tylko jedno: nienawidzę pkp i moich dzisiejszych współpasażerów

2 komentarze:

gabączek pisze...

uliś, mój hobbicie, powinnas sie smazyc w piekielku za taki fajny trip. twoja siostra w tym samym czasie piastowala bachorki

ulik_ pisze...

moja siostra nie musiała zmagać się z piaskiem, który wciskał się w każdą dziurkę i nie spłukała się doszczętnie :P