niedziela, 11 lipca 2010

plusy i minusy



Teoretycznie mam się bronić popojutrze, ale szczerze w to wątpię. Wysiłek nadludzki na ostatniej prostej chyba na nic się nie zdał, ale pocieszam się, że przynajmniej pojadę sobie gdzieś z Krakowa i odpocznę.

Jestem na diecie. Serio, i mam nadzieję wytrzymać i może to nie jest nawet najgorsza strona diety (owo wodzenie na pokuszenie) ile to, że trzeba się nauczyć gotowania nowych potraw, które są umieszczone w jadłospisach i trzeba szukać produktów dotąd mi nieznanych i niejadanych (por, fuu).

Na osłodę oglądnęłam Skins (wszystkie sezony w 2 dni). Polecam. Taki brytyjski serial o nastolatkach tłumiących swój weltszmerc i problemy rodzinne za pomocą alkoholu, seksu i narkotyków, ale przy tym bardzo zabawny i wciągający. Poza tym, krakowskie kina rzucają perły przed wieprze (a czasem na odwrót) i bilety na letnie seanse potaniały o ponad połowę. Dobra okazja, żeby nadrobić zaległości albo obejrzeć w kinie coś na co szkoda mi było kasy wcześniej. Euforia i Sherlock Holmes zaliczone, a to dopiero początek.

2 komentarze:

Cegieł pisze...

powodzenia :) zniszcz ich! Por jest smaczny jak się go dobrze zrobi. Widziałaś już nowe odcinki true blood?

ulik_ pisze...

widziałam. rozkręca się wszystko, choć powoli. a obrona jednak wrześniowa. gratuluję trzech literek.