nie widze wiekszego sensu w zapisywaniu snow.bo co by tam nie mowic, uwazam, ze to, co widzimy we snie to kawalki naszych wspomnien w polaczeniu z tym co zjedlismy na kolacje, czyli dziwny wynik polaczenia materii z tym, co materia nie jest.
ale dzisiaj rano.to bylo niesamowite.obie z gaba mialysmy ten sam sen.koszmar raczej.
mnie sie snilo,ze nie portafilam przelozyc jakiegos tekstu z wloskiego na polski.wszystko wychodzilo mi zbyt doslownie i nie moglam przejsc z tlumaczenia filologicznego na literackie.a przeciez to nie takie trudne.wszscy inni juz dawno sobie z tym poradzili a ja tkwilam w jakims nieudanym, wielokrotnie zlozonym zdaniu.
natomiast gabie snilo sie,ze miala rozwiazac test na czasy z angielskiego.jakis banalny.i nie mogla.a wszystkie inne dzieci w klasie juz rozwiazaly.
a moze tej nocy wszyscy mieli takie stresujace lingwistyczne sny?
p.s. snila mi sie tez mala, szara lama.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz