wtorek, 8 listopada 2011

sadness is my boyfriend

Zastanawiam się czy nie zorganizować sobie indywidualnych psychospotkań. Potrzebny mi czasem filtr, przez który przepuścić byłoby dobrze ten cały mętlik, jaki mam w głowie. Tak, żebym wreszcie miała jakąś jasność widzenia. Czasami czuję jakby otaczające mnie szarości sprawiały, że niczego nie mogę rozróżnić ani rozpoznać.

Ktoś powiedział mi ostatnio ktoś, kto pewnie sądził, że ma dobre intencje i mówi to w dobrej wierze, a do kogo czuję/czułam bardzo dziwną kombinację złości, pociągu i odrazy, że powinnam być sama. Jeszcze długo. Rozkurwia mnie od środka kiedy słyszę o filozofii czekania na to, co przyniesie los. Bardzo dziękuję za takie dyrdymały. O, albo jeszcze delikatne uszczypnięcie w postaci cukierkowego: Nie wiem dlaczego tak się mną interesujesz, przecież jest tylu takich facetów jak ja. Fuck. I czy moje obawy, że nigdy nie spodoba mi się ktoś, komu spodobam się ja są aż tak wyssane z palca? Jestem jak brzydki stwór, który siedzi w drewnianej skrzynce i nieśmiało wystawia macki na powierzchnie, ale co jakiś czas ktoś mu te macki przypala i on chowa je z powrotem tam, gdzie ich miejsce.

Ćwiczenia:
1. Przeczytaj ponownie tekst i zastanów się nad jego treścią.
2. Na pewno przeczytałeś tekst i zastanowiłeś się nad jego treścią?
3. Dlaczego stwór jest brzydki?
4. Kto przypala mu macki?
5. Jak długo czeka się na wizytę u psycho w zwykłej poradni i czy znów będę musiała opowiadać całe swoje życie?

Zakupione na Targach Książki: Szczygieł, Satrapi i Piątek (rewelacyjny Podręcznik!!!)





2 komentarze:

wersjatestowa pisze...

Bardzo optymistyczny wpis po którym zostały mi paski na oczach - przez czarne tło. Śliczna jesteś i na pewno się ktoś trafi na twój lepik :) odrobiłem pracę domową, chcę drugą!

ulik_ pisze...

co to sa paski na oczach? obaw usmiechu? jak w mandze?
dzieki Leszku za komplement. poprawiles mi nastroj o 6 rano w mordercza srode.