czwartek, 24 lutego 2011

dwudziesty czwarty

Dzięki wizytom u psycho nigdy jeszcze w moim życiu nie byłam tak samoświadoma jak teraz. I co z tego? Tylko to, że potrafię nazwać każdą emocję jaką w sobie mam. To nie pomaga ani trochę.
Czekam, gadam do siebie, prowadzę w głowie rozmowę, ciągle tę samą, której nie mogę przeprowadzić naprawdę.
Po raz pierwszy od wielu dni użyłam tuszu do rzęs. Za wcześnie, bo znowu cały się rozmazał.
Dzisiaj wizyta u lekarza. Chciałabym receptę, ale podobno nie daje każdemu.

Każda sekunda jest smutkiem całkiem nowym i całkiem innym niż wcześniejszy. A świat widzę w szarościach.

4 komentarze:

Cegieł pisze...

po prozaku (fluoksetyna) nasilają się skłonności samobójcze więc nie polecam. Może lsd? :D

ulik_ pisze...

coś lajtowego mi dał - takiego zamulacza i na sen coś co ponoć konia mogłoby powalić.

Cegieł pisze...

I co? Działają? Jak się czujesz?

ulik_ pisze...

ten zamulacz dziala przez godzine a potem znow wraca beznadzieja. a te na sen sprawiaja,ze jasne - spie bez przerwy po 8 godzin, ale kiedy sie budze, czuje sie jakbym całą noc plywala w oleju - ciezka i brudna.