środa, 27 grudnia 2017

x

ZAWSZE kiedy jem coś z pomidorowym sosem, muszę mieć na sobie białą koszulkę i muszę ją królewsko ujebać. ZAWSZE.

x efekt nie jest juz tak silny. z czasem nawet przestalo mi zalezec, zeby spotkala go masa zasluzonych nieszczesc. z czasem zdalam sobie sprawe z tego, ze nie ma sensu szukac winnego i ze dobrze sie stalo jak sie stalo, ze wlasciwie swietnie na tym wyszlam. wiec chyba...gratulacje?

czytane: "terras sem-fim" jorge amado. przypomina mi sie jak z wypiekami czytalam na 3 roku ksiazki napisane w ramach latynoamerykanskiego boomu. wszystkie marquezy, cortazary i niejakie mulatki. dwa slowa - plantacja kakao i od razu chcialam to przeczytac. poki co basz mi sie podoba.

pite: sok z marakui/męczennicy jadalnej/passiflory z warzywami. super na ten upal
uczeszczane: imprezy urodzinowe, podczas gdy o mojej wlasnej nie chce mi sie ani myslec ani decydowac.
ogadane: rick and morty







poniedziałek, 4 grudnia 2017

moving along with time pressure

zajebiscie trudno jest pogodzic mi sie z tym, ze ludzie przesuwaja sie w miejscu i czasie.ja tez nie stoje w miejscu, ale w porownaniu z innymi to nie za wiele sie u mnie zmienia.

jestem zmeczona. rzeczy ktore na poczatku wydawaly mi sie proste, w praktyce okazuja sie skomplikowane, czasochlonne.

nie ekscytuje mnie zbytnio 2018, bo zanim nadejdzie wykoncza mnie niepewnosc i niewyspanie.

a propos. wszyscy twierdza, ze to, co wykancza Brazylie to korupcja i nierownosci spoleczne. ja bym do tego dodala nieslownosc. nigdy nie wiesz, czy to, co zostalo ustalone rzeczywiscie nastapi. nigdy  nie masz pewnosci, ze ktos w ostatniej chwili cie nie wystawi. i nie mam na mysli zwiazkow damsko-meskich. chodzi o biznes. organizuje eksperyment i najbardziej stresuje mnie to czy inni nas nie zostawia na lodzie

na zdjeciu lencois maranhenses, gdzie jedziemy w maju! ok, to jedna z niewielu rzeczy, na ktore sie ciesze.