piątek, 6 lutego 2015

Burning questions

Dlaczego nie celebrujemy swojego zdrowia codziennie?
Badania nie wykazaly niczego powaznego, wiec swietowalam, bo ostatnie dwa tygodnie z tylu glowy budowalam rozdmuchane scenariusze pt. A co jesli...Posunelam sie nawet do tego, ze zrobilam sobie ni mniej ni wiecej moja wlasna kilkuitemowa bucket list.  Moja siostra skomentowala moje podejscie: W takim razie powinnas swietowac codziennie. Racja.

Dlaczego po tylu latach nadal szukam winy w sobie i uwazam, ze nie zasluguje?
Ustalmy cos, ja sie nie zamartwiam i nie analizuje. Nie mam na to czasu i jest duzo ciekawszych rzeczy, ktore mnie zajmuja, ale sa takie momenty, kiedy usprawiedliwiam innych obwiniajac siebie. W stylu: no przeciez, ze nie wyszlo. Kto by chcial przebywac z kims takim jak ja? Albo, co gorsza: To kara, za to co kiedys zrobilam. Karma.
Bez sensu, ale nie wiem jak moglabym zejsc z tej karuzeli.

Dlaczego mam troche w dupie karnawal?

4 komentarze:

Cegieł pisze...

Wszystko jest chyba trochę prostsze, niż myślisz.

ulik_ pisze...

czyli co konkretnie?

Cegieł pisze...

Nie ma się co zadręczać. Jesteśmy, jacy jesteśmy. Czasami coś zwalamy, a czasami jesteśmy mądrzy, sprawiedliwi, hojni, etc. Można się czasem zatrzymać, popatrzeć wstecz i popluć sobie w brodę... ale tylko przez chwilę. A już na pewno nie ma się co czuć winnym za to, jakim się jest. No chyba, że ma się na to jakiś realny wpływ. Wtedy można starać się wyciągać wnioski i takie tam. Generalnie lepiej wyluzować. Być wyrozumiałym dla samego siebie i innych. Czasem się wkurwić, ale tylko na chwile. Nie ma się co zadręczać :)

ulik_ pisze...

I guess