czwartek, 30 września 2010
who knew
sama nie wiem czy nie wkopałam się w jakąś głupotę. ludzie przecierają oczy ze zdumienia, kiedy wypadam z każdym moim kolejnym pomysłem. już właściwie powoli się do tego przyzwyczajam.
jem zieloną gruszkę z hipermarketu. nie ma smaku. tak jak ta jesień, która już pachnie podejrzanie zimą.
muzyka w moich głośnikach: digitalism, crystal castles
na ekranie: człowiek, który wiedział za dużo, upperdog, nocny kowboj
piątek, 17 września 2010
czwartek, 9 września 2010
em gie er
mów mi magister. mów mi wykształciuch. ale z uwagi na wadę konstrukcyjną nie czuję radości, bardziej strach. a w zasadzie obie te rzeczy na raz. plus jeszcze wycieńczenie spowodowane zatruciem alkoholowym.
byliśmy na Czeskim błędzie ostatnio. przyzwoicie i interesująco, ale Łukasz i tak zasypiał. z filmów jeszcze Pocałunek kobiety-pająka, Lola i seks, Europa, Język motyli i Pragnienie. Ten ostatni świetny i pokręcony. Płażewski nie widzi potrzeby robienia takich filmów, ale to starej daty purysta, więc chuj z nim.
aby zjeść najlepszą pizzę w Krakowie trzeba jechać teraz aż na Kurdwanów, bo myly mój się przeniósł i szefuje kuchni a mnie rozpieszcza w domu wspaniałymi, dietetycznymi daniami własnego pomysłu. dzisiaj był kurak w sosie koperkowym z grilla.
przed obroną musiałam wreszcie się przemóc i przeczytać Miłość w czasach zarazy. polskie tłumaczenie jest fatalne, natomiast Florentino Ariza to idiota, pogoniłabym taką mendę gdzie pieprz rośnie. nawet nie byłam ciekawa jak to się skończy, więc rzuciłam książką o ścianę na 20 stron przed końcem. i tak wiem, że w końcu się ze sobą pieprzyli. splendid.
zrobiła nam się jesień. na osłodę mamy winogrona i opowiadania Manuela Rivasa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)