Cos mi sie kojarzy, ze z jakichs wzgledow 21 marca byl kiedys dla mnie wazna data. Nie pamietam dlaczego. A moze 21 wrzesnia? Jak dobrze, ze zapominam, ze mam miejsce na inne daty, nowe miejsca, nowe slowa.
Pandemia nie byla czasem straconym. Wyszlam za maz, przeprowadzilam sie do nowego kraju, dostalam prace, nauczylam sie nowego jezyka, wykladalam juz 4 rozne przedmioty w 5 roznych grupach. Nauczylam sie od nowa wiecej gotowac oraz dowiedzialam sie, ze moje cialo zmienia sie, wiec moje nawyki tez musza. Nie wiem czy lepiej kontroluje stres, ale na pewno poznalam nowe sposoby na to, zeby spokojniej spac i zajmowac sie czyms pozytecznym zamiast spedzac czas na zamartwianiu sie.
Mieszkam teraz w malym miescie i ciesze sie, kiedy rano z kuchennego okna widze wiewiorki i dziecioly. Mam frajde kiedy powiem cos po francusku i ludzie mnie rozumieja. Chce zeby mi sie tutaj udalo, nie mysle o ucieczce gdzie indziej i jak najszybciej.
Po raz kolejny sprawdza sie, ze nie wiemy nic o sobie dopoki nie znajdziemy sie w danej sytuacji a proby przewidzenia tego jak bedziemy sie czuc, sa prawie zawsze chybione.